Jest mi za gorąco by myśleć, jeszcze
gorzej z przelewaniem myśli na papier. Dlatego oprócz relacji z
Booktube-a-thon w lipcu opublikowałam tylko dwie recenzje książek.
Co nie znaczy, że nie czytałam. Czytałam, i to dużo, według
nieocenionego Goodreads, przeczytałam czternaście pozycji, z czego
pięć było tradycyjnymi książkami, reszta ebookami.
Okładka lipca. Strasznie mi się podoba oryginalna szata graficzna Trylogii Griszy. |
Miesiąc zaczęłam od doskonałych Wyborów Ruty Sepetys. Potem przeczytałam dwie powieści
polskich autorów: Kłamca 2.5 Jakuba Ćwieka i Egzorcyzmy Dory WilkAnety Jadowskiej. A później był Booktube-a-thon, trwające tydzień
szaleństwo czytelnicze. Wyniki opisałam TUTAJ. Po zakończeniu
przypomniałam sobie, że od wieków mam na kindlu drugi i trzeci tom
Przeglądu Końca Świata Miry Grant. Doskonała lektura, polecam nawet tym,
którzy nie lubią zombie. Mimo kiepskiego tłumaczenia połknęłam
drugi tom w ciągu doby, trzeci jeszcze szybciej.
Na imieniny dostałam Mroczne
umysły Alexandry Bracken, które też bardzo mi się spodobały.
Chociaż z główną bohaterką mam pewien problem. Recenzja będzie
zapewne. Jak tylko się ochłodzi na tyle, że przestanę czuć się
jak troll.
W takie dni czuję pokrewieństwo umysłowe z Detrytusem. Art by Paul Kidby. |
A miesiąc zakończyłam mądrzeniem
się, czemu George R.R. Martin nie pracuje dla nas. A wszystko zaczęło się od Leigh Bardugo i jej Trylogii Griszy.
Miałam też ambitny plan niedodawania nowych książek do kupki "do przeczytania", który nie wyszedł. Wszystko przez podcast Myszmasz i Myszę zachwalającą Graceling Kristin Cashore. Trudno, nie wszystko może się udać.
A jak Wam miną lipiec?
0 komentarze:
Prześlij komentarz