Recenzja zawiera spoilery drugiego i trzeciego tomu Trylogii Grisha. Jeśli chcesz je ominąć, a jednak ciekawi Cię moja opinia, przejdź od razu do ostatniego akapitu.
Oryginalne okładki są piękne i doskonale wpisują się w klimat |
Zaczęło się jak typowa seria młodzieżowa, może w nieco bardziej orientalnej scenerii. Potem okazało się, że Leigh Bardugo ma bardzo ciekawy pomysł i potrafi go wykonać. W rezultacie otrzymaliśmy coś więcej niż kolejny romans w fantastycznej scenerii. Mamy tu podróż w poszukiwaniu trzech skarbów, w trakcie której bohaterka dojrzewa i staje się inicjatorem działań, nie tylko uczestnikiem. W pierwszym tomie wydarzenia rozgrywają się wokół Aliny, ale ona właściwie ich nie kreuje, może tylko reagować (taka klasyczna bohaterka młodzieżówki). W drugim, bohaterka uczy się podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji, a w trzecim staje się osobą, którą musi być by ocalić kraj. Bardzo podoba mi się ewolucja.
Każda też pokazuje, co nas czeka w danym tomie |
Trylogia Griszy nie jest historią miłości Aliny do nikogo, ale, jak Igrzyska Śmierci, o dorastaniu do zaakceptowania swojego przeznaczenia, oraz o cenię, jaką trzeba zapłacić za heroizm. Przyznam, że brak schematu „problemy z nowym obiektem uczuć” był odświeżający. Zamiast zastanawiać się, czy to ten jedyny, bohaterka rozważa, jak wielkich poświęceń może oczekiwać od Mala i od siebie.
W ogóle wszystkie związki uczuciowe w powieści są wiarygodne, rozwijają się powoli i nigdy nie są oparte tylko na fizycznej atrkcyjności partnerów. Trafiła się nawet homoseksualna para, której nikt się nie czepia.Cieszę się, że Autorka nie wpadła w pułapkę "skoro świat jest stylizowany na historyczną Rosję to oczywiście, że kobiety i homoseksualiści są dyskryminowani".
Moja ulubiona okładka w serii. Pióra Żar-ptaka są złote. |
Nie rozumiem szału Darklingowego i całego morza pretensji wylewanych w Internet. Nie to, żebym bardzo lubiła Mala, irytował mnie lekko, ale Darkling w ogóle nie przypadł mi do gustu, w pierwszym tomie był standardowym antagonistą z tragiczną przeszłością. W kolejnych stawał się coraz bardziej złowieszczy i pokręcony i coraz bardziej tragiczny. Nie jestem w stanie polubić bohatera, który najpierw wykorzystuje a potem okalecza kobiety i dziewczęta, jak przystojny by nie był. Natomiast podobał mi się sposób poprowadzenia relacji Alina-Darkling. Pod wieloma względami było to klasyczne kuszenie bohatera przez Ciemną Stronę Mocy, ale jedno z ciekawiej zrobionych.
Dla odmiany okładka polskiego wydania jest standardowa i trąci mi filmami Disneya. |
Mimo irytującej bohaterki, trylogia okazała się zaskakująco przyjemną i ciekawą lekturą. W każdym tomie spotkałam ciekawych bohaterów drugoplanowych, którzy pozwalali mi cieszyć się lekturą. Seria, która w pierwszym tomie przypominała wiele innych, w ostatnim przypomina Igrzyska Śmierci.
0 komentarze:
Prześlij komentarz