Według mnie, to jedno opowiadanie, jedno opowiadanko i jedna scena, która spokojnie mogłaby być wklejona do dowolnego opowiadania. Drugie opowiadanie jest wtórne i średnio ciekawe, o problemach anioła stróża już u Ćwieka było, humor jakoś mi umknął.
Obrazek z merlin.pl |
Machinomachia jest najbardziej dopracowana i Autor chyba włożył w nią najwięcej wysiłku. Albo najlepiej się bawił przy pisaniu. Podobała mi się łatwość z jaką Ćwiek raz odwołuje się do klasycznej historii, raz do popkultury, chociaż wrzucenie do opowiadania Tom’a Hiddlestone’a uważam za nadmiar. Ale poza tym, greccy bogowie! Wielkie roboty! Zagłada Tokio! Czego chcieć więcej?
Książka zapewniła mi dwie godziny sympatycznej rozrywki. Przypomniała, dlaczego tak bardzo lubię początek serii o Kłamcy. Za opowiadaniami znajduje się instrukcja do gry, co jest świetnym pomysłem. Mamy gwarancję, że nie zginie, chyba że ktoś gubi książki. Plus za szatę graficzną zgrywającą się z „właściwą” serią.
Podsumowując, Kłamca 2.5 ma w sobie za mało treści na bycie samodzielnym tomem, ale jako dodatek do karcianki sprawdza się idealnie. Pozwala szybko złapać klimat świata Kłamcy, zapewnia rozrywkę i optymistycznie nastraja do gry.
0 komentarze:
Prześlij komentarz