Tak samo jak żaden inny pisarz. Warto o tym pamiętać.
Obserwuję recenzje pod najnowszą powieścią Leigh Bardugo i mam oczy jak
spodki. Ludzie wystawiają książce bardzo niskie oceny, ponieważ nie podobało im
się zakończenie. A dokładnie, z kim w związku skończyła główna bohaterka.
I mean, Leigh Bardugo must know, that while maybe about 20 % of fans root for Mal, the other 80 %
love the Darkling, right? RIGHT? (quote from https://www.goodreads.com/review/show/684983159?book_show_action=true&page=1)
Czytelnik ma święte prawo do swojej opinii. Ma pełne prawo nie lubić
zakończenia, sposobu w jaki postać się rozwija, czy zwrotów akcji. Ale nie ma
prawa wymagać by autor zmieniał fabułę dla jego widzimisię. Co z tego, że 80%
czytelniczek wzdychało do Darklinga, skoro z powieści wynika, że jego związek z
główną bohaterką byłby nieprawdopodobny i nielogiczny? To nie jest konkurs
popularności, tylko historia mająca początek, rozwinięcie i zakończenie. Logiczny
ciąg. Obrażanie się na książkę i autorkę, bo nie spełniły marzeń jest dziecinne
i bezsensowne.
Nie podobało mi się zakończenie Igrzysk Śmierci, ale rozumiem dlaczego Autorka takie wybrała. Wolałabym, żeby Katniss wyjechała gdzieś i spędziła resztę życia w małym domku na wybrzeżu, pewna że jej bliskim niczego nie brakuje. Ale wiem, że to niemożliwe.
Obrazek STĄD |
Nie podobało mi się zakończenie Igrzysk Śmierci, ale rozumiem dlaczego Autorka takie wybrała. Wolałabym, żeby Katniss wyjechała gdzieś i spędziła resztę życia w małym domku na wybrzeżu, pewna że jej bliskim niczego nie brakuje. Ale wiem, że to niemożliwe.
Fani popędzają George’a R.R.Martina by jak najszybciej skończył Pieśń
lodu i ognia bo jest stary i gruby i nie dajcie bogowie, umrze przed
zakończeniem. A w ogóle to po co traci czas na inne projekty, skoro powinien
pisać? Czytelnicy potrzebują nowej powieści! Jego obowiązkiem jest dostarczyć
ją jak najszybciej. Inaczej zawodzi tych, na których powinno mu zależeć
najbardziej! Tyle że wcale nie. Pisarz nie ma obowiązku cały czas siedzieć i
dłubać w swojej serii. Ma obowiązek wypełniać warunki umowy zawartej z wydawcą.
Jeśli chce odpocząć, zająć się czymś innym, albo właśnie się zakochał i ma w
nosie resztę świata, ma do tego pełne prawo. Albo ma taki dzień, że chce się
dzielić obrazkami słodkich kotków na fejsie. Ludzie są różni i niektórzy
potrzebują więcej czasu, by napisać kolejną książkę.
Jedynym autorem, który publikuje w takim tempie, że zadowoli
najwybredniejszego czytelnika jest Terry Pratchett. I chyba każdy fan chciałby,
że Terry nie musiał pisać tak szybko, nie musiał ścigać się z czasem.
Pisarz też człowiek. Kupno książki nie daje nam prawa do ustawiania mu
życia.
W obu przypadkach czytelnicy, moim zdaniem, posuwają się za daleko. Uzurpują
sobie prawo do ustawiania innej osobie życia i chcą ingerować w dzieło, tak by
spełniało ich oczekiwania. No bo skoro poświęcili pieniądze i czas, to powinni
otrzymać to, czego żądają. Otóż nie. Poświecili
pieniądze i czas na ten kawałek historii, który został opublikowany. Jeśli autor
urządzi konkurs, w którym nagrodą jest występ w kolejnym tomie, super. Jeśli autor
pod wpływem wypowiedzi czytelników coś zmieni w fabule, świetnie. Ale nie można
oczekiwać, że autor tak postąpi. Bo to
jego historia, a czytelnicy nie są współautorami.
Kiedy Veronica Roth opublikowała ostatni tom swojej trylogii, pojawiły
się głosy, że zakończenie jest straszne, złe i do kitu. Ludzie pisali dlaczego
nie przeczytają tej książki i wystawiali jej niskie oceny. Bez znajomości
treści, z góry zakładając, że nie spełni ich oczekiwań. Bo nie tak wyobrażali
sobie zakończenie (oczekiwanie szczęśliwego zakończenia w dystopii jest mało
sensowne). Ale czy w czytaniu nie chodzi o to, by pozwolić autorowi pokazać nam,
na co sami byśmy nie wpadli? Pisarz zabiera nas na
przejażdżkę. Po wszystkim mamy prawo powiedzieć, że się nam nie podobało, że to
nie dla nas, ale by to zrobić musimy wsiąść do samochodu.
Jeśli autor napisze dobry utwór, to choćby wybił wszystkich bohaterów,
będę szczęśliwa. Być może zapłakana, ale z poczuciem satysfakcji, że właśnie
przeczytałam coś dobrego, co mnie poruszyło. I to wydaje mi się ważniejsze od
spełnienia moich oczekiwań.
Tytułowy cytat pochodzi ze storny Neila Gaimana - http://journal.neilgaiman.com/2009/05/entitlement-issues.html - tak, Gaiman opublikował ten wpis pięć lat temu. Bo Neil Gaiman jest tak awesome.
0 komentarze:
Prześlij komentarz