sobota, 1 lutego 2014

Serialowa sobota- Sleepy hollow


Sleepy Hollow nie powinno mi się podobać. Udaje horror, dziury w fabule są właściwie nie do przeskoczenia, a logika, delikatnie mówiąc, czasami zawodzi. Poza tym samo założenie, że Bezgłowy Jeździec to jeden z Jeźdźców Apokalipsy do mnie nie przemawia. Mimo to oglądam od pierwszego odcinka z dużą radością. Dlaczego?

Zaszalałam w tym wpisie z gifami, przepraszam. Oraz po tym obrazku wkraczacie w krainę spoilerów, beware!
1.       Będąc młodym Indianą Jonesem. Jestem fanka filmów typu Indiana Jones czy Skarb Narodów. A Sleepy Hollow ma w sobie te wszystkie elementy, które kocham- tajemnicze grobowce, wskazówki, które trzeba odnaleźć, pościgi i przemądrzałych bohaterów.


A potem pojawił się demon i było jeszcze fajniej.
2.       Abbie Mills i Ichabod Crane. Mamy więc Brytyjczyka z przeszłości i czarnoskórą policjantkę z małego miasteczka. Ona jest silną bohaterką, doświadczoną przez życie. On idealistycznym Anglikiem, który przeszedł na stronę rewolucjonistów. Którzy szybko stają się parą przyjaciół, próbującą zrozumieć co się wokół nich dzieje i uratować wszystkich. I… to wszystko. Żadnego romansu, nic. Serial, który pokazuje, że przyjaźń damsko-męska jest możliwa! Że można się cenić i lubić bez erotycznego napięcia. Że można sobie ufać, mimo innych priorytetów.


3.       Pozostali bohaterowie. Jako, że główni bohaterowie nie są zajęci zakochiwaniem się w sobie, mają mnóstwo czasu na rozwijanie relacji z innymi postaciami. Są to dość klasyczne wątki- rozwiedziony kapitan policji, siostra Abbie, z którą policjantka jest skłócona- jednak pokazane bez wygładzania i nadmiernych skrótów. Moją faworytką jest Jenny Mills, mająca problemy ze sobą, wkurzona na siostrę i mająca po temu dobre powody. Najsłabiej wypada Katrina Crane, któej przypadła mało zaszczytna rola damsel in distress.
4.       I’m an English man in Sleepy Hollow. A zatem Anglik walczący w amerykańskiej rewolucji budzi się w Sleepy Hollow w XXI wieku i stara się przystosować. Co ciekawe, twórcy zamiast użyć wszystkich możliwych kalek, wysilili się, część dowcipów można zrozumieć tylko znając historię. Owszem, Ichabod na początku był zdumiony, że kobiety noszą spodnie, ale bardziej przejmuje się podatkami, butelkowaną wodą etc. Fascynuje go nowa technologia, jedzenie. Urocza była scena z komórką.


5.       13 odcinków. Nie wiem czy Sleepy Hollow podobałoby mi się tak bardzo, gdyby miało standardową amerykańską długość, zapewne wyraźniej widziałabym wady produkcji. Ale tak, było ich dość, żeby się wciągnąć, a za mało by znudzić.


6.       Horror. Sleepy Hollow miało zapędy do bycia horrorem, ale starania te są bardzo nierówne i zapewne dla fanów gatunku wkurzające. Dla mnie było tego dość, czasem aż za dużo. Natomiast twórcy w bardzo prosty, ale kreatywny sposób uczynili Molocha i inne demony strasznymi- zawsze są one nieostre, tak jakbyśmy nie byli w stanie ich dostrzec. Dzięki temu unikamy groteskowych i zabawnych potworów rodem z Buffy.
7. Zakończenie sezonu. Dwuodcinkowe, polecam oglądać oba naraz. Zawierało wszystko co najlepsze w Sleepy Hollow plus zombie Waszyngtona (spokojnie, miało to sens). Podobało mi się, jak twórcy wzięli oklepane wątki i postawili je na głowie. Bohaterowie stanowią zgrany zespół i możemy im z czystym sumieniem kibicować.

Przy tej scenie miałam mokre oczy. Prawdziwego przyjaciela poznasz po tym, że nawet gdy gna na ratunek żonie, nie zawaha się Ci pomóc. I będzie pamiętał o Waszym znaku.
Sleepy Hollow nie jest najlepszym serialem, jaki oglądałam, daleko mu do doskonałości. Ale zafundował mi wiele godzin dobrej zabawy i nie mogę się doczekać drugiego sezonu.
 


0 komentarze: