Miałam strasznie dużo kłopotów z tą recenzją. Napisałam ją ponad tydzień temu, ale nie byłam zadowolona. Nadal nie jestem, ale uznałam, że nic więcej nie wymyślę.
Po całkiem niezłym tomie pierwszym i rozczarowującym tomie drugim, wzięłam się za tom trzeci. Nie pytajcie, dlaczego kupiłam książkę zamiast czekać na e-book, wizyty w Matrasie o ósmej rano to zło.
Po całkiem niezłym tomie pierwszym i rozczarowującym tomie drugim, wzięłam się za tom trzeci. Nie pytajcie, dlaczego kupiłam książkę zamiast czekać na e-book, wizyty w Matrasie o ósmej rano to zło.
Pierwsze sto stron było ciężkie. Przegadane w najgorszym
stylu, brak akcji, z marysuizmem do potęgi i festiwalem „wszyscy kochają Dorę”.
Czytałam i zastanawiałam się, czemu tak się uparłam na tę serię. Bo chcę
polskiego urban fantasy, napisanego przez kobietę?
Ale potem zaczęło być lepiej, fabularnie. To nadal romans paranormalny, ale trochę akcji się znalazło. Zaczęłam mieć nadzieję, że poziom utrzyma się do końca. Redaktorsko, nadal uważam, że ktoś schrzanił.
Potem zaś znowu było źle, zakończenie jest pospieszne i
po łebkach. Niebo podejrzanie przypomina sąd rejonowy, jakby autorce zabrakło czasu i ochoty na wymyślenie czegoś innego. Gdzieś
zagubiło się dwóch bohaterów drugoplanowych, z których przynajmniej jeden był
ważny dla fabuły.
Dora w tej części nie dostaje żadnych nowych mocy, za to kolekcjonuje sojuszników z lewa, prawa, góry, dołu. Oprócz tego powstrzymuje rebelię w Piekle, ratuje grupę półanielskich dzieci, przeżywa sąd nad swoją duszą i odkrywa przypadek opętania w najwyższych kręgach Nieba. A, i służy za tłumacza emocji, bowiem czterech wiekowych mężczyzn nie jest w stanie się dogadać w kwestiach uczuciowych bez pomocy wiedźmy (biorąc pod uwagę ich ogólny poziom intelektualny, przestaję się dziwić).
Nowy zestaw bohaterów drugoplanowych ucieszył, choć
smuci brak kobiet. (Dora jest niby biseksualna, ale w całej serii nie było
jeszcze bohaterki, która by jej się spodobała. Jeśli bohater jest harleyowcem,
to powinien choć raz wsiąść na motor.) W ogóle w tej serii brak bohaterek,
które byłyby przeciwwagą dla Dory- mamy albo suki(Nikita, Braga), albo ofiary(dziewczynki
z ośrodka), albo dekoracje(pani Zosia).
Jako, że główne ciacha serii wyobrażam sobie specyficznie i aseksualnie, Baala powitałam z radością i niemal do końca był moim ulubieńcem.
Jest on zresztą bohaterem pierwszej i lepszej sceny erotycznej. W drugiej biorą
udział główni bohaterowie i jest znacznie gorzej napisana, chyba zabrakło odwagi.
Jeszcze dwie uwagi, techniczne można rzec. Pierwsza dotyczy
redakcji i korekty. Otóż Zwycięzca bierze
wszystko to najgorzej zredagowana książka, jaką czytałam w tym roku. Wiem,
że autor nie zawsze zgodzi się na sugerowane przez redaktora zmiany, ale błędy
ortograficzne i gramatyczne powinny
zostać poprawione.Może wydawanie dwóch tomów w tym samym roku to nie jest najlepszy pomysł? Dostępne na stronie autorki opowiadania są lepiej zredagowane.
Po drugie, jeśli ktoś jest fanem oryginalnej koncepcji
aniołów, to może mieć z tą książką duży problem (jeśli ktoś jest fanem aniołów z Supernatural, też). Pal sześć, że anioły
rozmnażają się jak ludzie, ale są głupie. Naprawdę. Rafael był opętany przez co
najmniej kilka wieków i nikt się nie zorientował, mimo zmian w zachowaniu i
osobowości. Nawet Rajzel, Pan Tajemnic, który wie wszystko (to nie, literówka, w powieści występuje Rajzel, nie Razjel).
W recenzji poprzednich dwóch tomów pisałam, czego nie
rozumiem. Do listy dołączyły kolejne pytania- co się stało z Nikitą? Dlaczego
żona Rafaela nie ma imienia, skoro dostał jej się dialog? Jakim cudem banda
kretynów mogła tak długo utrzymać Niebo? Czy Baal naprawdę jest tak cudownie
zły, czy tylko udaje, a naprawdę należy do klubu „wszyscy kochają Dorę”?
Czy kupię kolejny tom? Kupię, bo nadal mam nadzieję. Seria ma potencjał, to trzeci jest lepszy od drugiego. Gdzieś nad tym wszystkim krąży duch Anity Blake, ale mam nadzieję, że Dora się obroni.
0 komentarze:
Prześlij komentarz