Druga część przygód Anny podobała mi się zarazem bardziej i
mniej niż Magiczna gondola. Historia
była bardziej przewidywalna, jeśli zna się fabułę Trzech Muszkieterów, łatwo było domyślić się, co będzie dalej. Na szczęście,
Autorka dodała kilka zaskakujących elementów, dzięki którym opowieść była dla
mnie miło znajoma, a nie nużąco wtórna. Chociaż mogłoby być w niej więcej
kardynała Richelieu.
Szkoda, że Autorka nie pokusiła o stworzenie nowej fabuły,
tylko skorzystała ze sprawdzonego schematu. Mniej więcej w połowie książki
wiedziałam kto jest kim. Dlatego wątek Henri nie zaskoczył mnie ani trochę,
szanowna Autorko, sztuczka z niedołężnymi staruszkami wychodzi tylko raz na
serię ;).
Tak jak w przypadku Wenecji, Paryż został opisany bardzo
szczegółowo i z polotem. Jest to jeden z moich ulubionych elementów serii o
podróżnikach w czasie. W Złotym moście
odwiedzamy wraz z bohaterami sklepy, karczmę, teatr, pałace i domy paryskiej
biedoty. Wydaje mi się, że Autorka była tez bardziej konsekwentna, jeśli chodzi
o stylizację wypowiedzi.
Mam wrażenie, że Anna nieco zgłupiała. Nadal jest rozsądną
dziewczyną, poszukującą wyjścia z każdej, nawet najbardziej beznadziejnej
sytuacji, ale stała się zatrważająco naiwna. Może nie rzuciło by mi się to w
oczy tak bardzo, gdyby Złoty most
rozgrywał się bezpośrednio po pierwszym tomie, ale między nimi minęło półtora
roku. W przypadku nastolatków to strasznie dużo czasu na zmiany i rozwój, po
niej zaś tego nie widać.
Złoty most podobał
mi się i z chęcią sięgnę po trzeci tom. To naprawdę kawał porządnej literatury
dla młodzieży, a Anna jest naprawdę fajną, choć niekiedy irytującą, bohaterką. Owszem,
mam zastrzeżenia, ale zalet jest więcej niż wad.
0 komentarze:
Prześlij komentarz