sobota, 13 października 2012

Sweet Evil - raczej mdło niż kusząco słodko


Na początku nie chciałam pisać oddzielnej recenzji, jedynie ocenić i opisać w kilku zdaniach moje wrażenia. Ale zmieniłam zdanie.


Przyznaję, że okładka miała pewien udział w wyborze lektury. Drugim powodem była moja sympatia dla wszystkiego książek z aniołami/demonami w rolach  głównych.
Główną bohaterką Słodkiego Zła jest Anna Writt, chodząca dobroć i praworządność. Dziewczyna zawsze mówi prawdę, nie pali, nie przeklina i nie pije. Jest też bardzo religijna, co niektórych czytelników może odstraszać. Mnie religijność, bądź jej brak, u postaci książkowych jest obojętna, ale w książce o aniołach powinna się znaleźć. Jednak dobroć Anny opiera się „see no evil, hear no evil” i gdy dziewuszka zostaje wystawiona na prawdziwe życie, wali się jak domek z kart. Powinnam jej współczuć, ale to jedna z głównych bohaterek, którym nie kibicuję.
Annę ratuje, odziedziczony po ojcu, pociąg do używek. Wewnętrzna walka, którą musi ze sobą toczyć oraz stopniowe przekonywanie się, że życie nie jest czarno-białe, czynią ją nieco ciekawszą.
Podobał mi się pomysł na Nefilim w tej książce, bezdusznych ludzi(nie mają aniołów stróżów) oddanych pracy dla swoich demonicznych rodziców. Dla demonów dzieci to tylko użyteczna, czasem zabawna własność, a jeśli nie namawiają ludzie by grzeszyli, to się ich pozbywa. Posiadają specjalne moce, które ułatwiają im wykonanie zadania(Anna oczywiście jest specjalnie specjalna i ma tych mocy więcej). Większość z nich nie jest zła, to znaczy nie byłaby, gdyby nie wiszące nad głową widmo zagłady. 
Główny wątek miłosny... córka demona uzależnień i syn demona rozpusty.... nie przekonywał mnie. Ani trochę. Nie było w nim chemii, nie było zrozumienia, ani miłości. Nie było nic. Szkoda, bo Kaidan sam w sobie był ciekawą postacią i z chęcią bym o nim poczytała. Autorka wrzuca na swoją stronę darmowe opowiastki z nim w roli głównej, może kiedyś? 
Denerwuje mnie, że w tej powieści problemy nie istnieją. Książka niby jest pełna dramatycznych wydarzeń, mówi o ważnych sprawach, ale bohaterowie tylko ślizgają się po powierzchni. Anna po raz pierwszy spotyka swego demonicznego ojca? Padają sobie w ramiona, a Belial pełen jest ojcowskiego ciepła(wcześniej wyraźnie, że demony uczuć rodzicielskich nie posiadają). Anna wybiera się w między stanową podróż z synem demona rozpusty? Oczywiście się w sobie zakochują, a on zrobi wszystko by ochronić jej cnotę. Anna trafia na wielkie spotkanie demonów? Wyciągnie ją z tego armia aniołów i jeszcze przy okazji uratuje komuś życie. Anna spotyka grupę Nephilim? Mimo że są to straumatyzowane osoby z radością i bez zbędnych problemów przyjmują do swego grona i obdarzają zaufaniem osobę nie tylko obcą, ale i niebezpieczną dla nich. 
Sweet Evil to kilka dobrych scen, przeplatanych gadaniem o niczym. Im bliżej końca, tym bardziej akcja przyspiesza, bo Autorka w jednym akapicie streszcza cały miesiąc ( skoro Kaidana nie ma w pobliżu, to nic ciekawego nie ma prawa się zdarzyć, proste). Przeczytałam ją tydzień temu i podczas pisania notki musiałam sprawdzać imiona głównych bohaterów. 

0 komentarze: