czwartek, 6 września 2012

Pięćdziesiąt twarzy Grey'a, czyli kolejny raz powszechny zachwyt jest dla mnie niezrozumiały


Powieść czytałam po angielsku, więc nie wypowiem się na temat jakości tłumaczenia. Być może tłumacz jest lepszym pisarzem od Eriki Leonard i uczynił powieść przyzwoitą. Nie będę też zajmować się oryginalnością fabuły, która była przedmiotem żywiołowej dyskusji. Wystarczy poczytać recenzje na Goodreads by dowiedzieć się wszystkiego.
źródło: nieocenione Google
Pięćdziesiąt twarzy Grey’a to książka, która urzeka okładką, ale nuży zawartością. Przyznaję, dałam się złapać, zaczęłam czytać bo podobała mi się okładka. Potem jeszcze była reklama Amazonu i uznałam, że dam bestsellerowi szansę. Z opisu wywnioskowałam, że mam do czynienia z czymś pokroju Śpiącej Królewny czy Ucieczki z  Edenu Anne Rice. Jak bardzo się myliłam!
Zacznijmy może od plusów, żeby mieć je z głowy. Powieść czyta się szybko, nie trzeba poświęcać jej wiele uwagi. Nawet jeśli pominiemy kilka stron, nie pogubimy się w akcji, ani nie stracimy za wiele. Poza tym, podobały mi się maile wymieniane przez Anastasię i Christiana, to chyba najsilniejszy punkt fabuły. Dla tych maili, i w nadziei że będzie lepiej, przeczytałam także drugi tom, zabrnęłam nawet w trzeci i powiedziałam dość.
Pięćdziesiąt twarzy Greya nie sprawdza się ani jako romans, ani jako powieść erotyczna. Podobno jest jakaś fabuła, ale chowała się tak starannie, że jej nie znalazłam. Niby w powieściach erotycznych fabuła nie jest ważna, ale możnaby poudawać, że w ogóle tam jest.

Postaci są papierowe, mają dwie czy trzy charakterystyczne cechy i jak owady zatopione w bursztynie, nie zmieniają się. Anastasia jest piękna i wyjątkowa, ale o tym nie wie, a Christian jest młody, przystojny i niewyobrażalnie bogaty(a że do fortuny doszedł sam, jest jeszcze geniuszem). Oboje zachowują się jak para nastolatków, mimo że mają ponad dwudziestkę, a on prawie dobija do trzydziestki. Reszta bohaterów jest mocno inspirowana Zmierzchem, więc jeśli czytaliście, wiecie o co chodzi.
Autorka nie była w stanie pokazać, co tak przyciąga Anę i Christiana do siebie, mamy tu miłość od pierwszego wejrzenia i już. Po czym ona z radością przekazują kontrolę nad swoim życiem w jego ręce i nawet kiedy Christian zaczyna pokazywać psychotyczne tendencje, nie robi nic, by zmienić sytuację. Jeśli mężczyzna kupuje firmę w której pracujesz, bo chce mieć kontrolę nad tym aspektem twojej pracy, staraj się o zakaz zbliżania się!
Fragmenty, w których Ana boi się gniewu Christiana(zmienia plany i idzie z koleżanką na drinka, jednak boi się zadzwonić  do Christiana i mu o tym powiedzieć, bo go zdenerwuje), a powodów jego złego humoru zawsze szuka w sobie, przyprawiały mnie o ciarki. Sposób, w jaki on nią manipuluje, o dreszcze. Czy to na pewno związek o jakim marzy większość czytelniczek? Chyba, że czytają Grey’a ze względu na sceny erotyczne, ale te mnie znudziły. Nie wystarczy rozebrać przystojnego faceta i dać mu do ręki pejcz, by stworzyć nastrój, trzeba to jeszcze odpowiednio opisać. Przyznaję, że pod koniec sceny erotyczne tylko przeglądałam. No, ale mnie pejcze, kajdanki itd. Itp. nie szokują, więc może dlatego umyka mi powab tej opowieści?
Rzeczą, która sprawia, że ta powieść jest dla mnie warta dwóch gwiazdek zaledwie jest język. Nie czytałam książki po polsku, być może tłumacz wyeliminował powtórzenia i niezręczności stylistyczne obecne w wersji angielskiej, czyniąc ją tym samym bardziej strawną. Kiedy w środku sceny erotycznej bohaterka wzdycha „holy cow!”, rujnuje mi to nastrój. Dziesiąty taki sam opis uniesień nuży, wiem że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, ale można jakoś urozmaicić opisy. Całość sprawia wrażenie, jakby jakaś nastolatka zapisywała swoje erotyczne fantazje i brakowało jej słów.
Podsumowując, Pięćdziesiąt twarzy Grey'a to kiepska, źle napisana powieść. Taki Zmierzch dla nieco starszych czytelniczek, pomieszany ze Śpiącą Królewną. Z tym że, lepiej przeczytać te dwie powieści, i satysfakcja większa i otrzymujemy dokładnie to, czego chcemy.

Uff, do omówienia została mi jeszcze tylko jedna powieść z serii „Dałam się złapać na powszechny szał, ale nie rozumiem zachwytów”, a potem będzie już tylko lepiej.

Jeśli ktoś zna zajmującą powieść z mrocznym i seksownym bohaterem, proszę o info. Z radością poczytam w ramach odtrutki.

1 komentarze:

Kasia (wędrówka.net) pisze...

o rany, do tej pory zastanawiałam się, czy warto, ale jedna pani dziś zachwalała tę książkę, mówiąc: "ta niebieska jest fajna"... plus Twoja recenzja - zdecydowałam się odpuścić :>