W ogóle, powieść można uznać za fanfik do popularnego serialu. Najważniejszymi bohaterami są bracia Jared i Lukas. Od małego wraz z ojcem i wujem zajmują się zabijaniem potworów (głównie duchów), ich ojciec niedawno zginął, a oni obwiniają się o jego śmierć. Brzmi znajomo? No właśnie. Metody odsyłania duchów też mają bardzo podobne, a nawet rysują devil’s trap. Można to uznać za dowód na brak oryginalności, albo uznać za zaletę. Mi nie przeszkadzało. Jednym z głównych zalet książki jest szybkie tempo, a odwołanie do popularnego serialu pozwala ograniczyć tłumaczenia. Ale jeśli nie oglądacie Supernatural, też nie powinniście mieć trudności.
Autorka opisuje typowe dla amerykańskich opowieści o duchach miejsca- dom z końca dziewiętnastego wieku, studnię, sierociniec, sklep magika i nieczynne więzienie. Dla mnie były odpowiednio straszne, ale ja jestem straszne strachajło. Podobały mi się zwłaszcza sceny przy studni i w sierocińcu.
Doceniam szczegóły, dzięki którym historia jest bardziej spójna. Pierwszy duch miał lalkę z prawie oderwaną głową. Lalka była podpisana imieniem drugiego ducha. Kiedy do niego docieramy, okazuje się że to kobieta ze złamanym karkiem.
Mam wrażenie, że Kod Leonarda da Vinci trafił do reklamy dlatego, że nasi bohaterowie zbierają ślady rozsiane przez ich przodków. Ale nie ma tu wielkiej historii, ani obrazoburczych odkryć. Wszystko na poziomie dostępnym dla nastolatków (czyli bez włamań do Watykanu czy kradzieży Deklaracji Niepodległości).
Polubiłam większość bohaterów, zwłaszcza Kennedy. Dziewczyna ma głowę na karku, a to że cały czas pakuje siebie i innych w kłopoty wynika z jej niewiedzy. Niezawinionej, bo ona zadaje pytania, stara się zrozumieć, ale w tej powieści nie ma mentora.
Mamy tu zestaw typowych dla literatury młodzieżowej tropów- nieżyjący rodzice, bohaterka, która jest wyjątkowo, ale o tym nie wie, trójkąt miłosny. Ale w opowieści o grupie osieroconych nastolatków, które starają się powstrzymać demona, mają one sens. Śmierć rodziców nie jest wygodnym zabiegiem by o nich nie pisać, ale zdarzeniem napędzającym fabułę i mocno odciskającym się na psychice bohaterów. Wyjątkowość Kennedy jest kilka razy kwestionowana, nie przez nią, a przez fakty. Niestety, Autorka nie uniknęła pod koniec typowych emocjonalnych dramatów, ale jestem skłonna jej wybaczyć. W sumie, ciężko oczekiwać racjonalnego zachowania po nastolatkach w naprawdę trudnej sytuacji.
I bardzo ładnie postawiono na głowie stereotyp idealnej dziewczyny, która nie lubi głównej bohaterki. Alarra nie przepada na początku za Kennedy, głównie dlatego, że niewytrenowana dziewczyna jest dla grupy ciężarem, ale z czasem zostają przyjaciółkami. I nie ma żadnej rywalizacji o chłopaka, dzięki bogom. One nawet rozmawiają o innych rzeczach.
Okładka też jest ładna i wychodzi poza standardy paranormal YA. |
Jeśli szukacie szybkiej i ciekawej lektury, która nie jest nastawiona głównie na romans, spróbujcie Unbreakable. Jeśli podobała Wam się seria Piękne istoty, również. Niezadowoleni będą chyba tylko czytelnicy szukający w tej powieści zagadek historycznych na miarę Kodu Leonarda czy Skarbu narodów. Ja trochę żałuję, że nie kupiłam od razu dwóch części.
0 komentarze:
Prześlij komentarz