Spójrzmy prawdzie w oczy, jestem małym blogerem. Firmy nie
walą drzwiami i oknami z propozycjami współpracy, nie dostaję zaproszeń na
imprezy, darmowe książki nie wypadają ze skrzynki. Nie zarobiłam na blogu ani
złotówki.
Tylko czy powinnam?
![]() |
źródło |
Disclaimer: to nie jest krytyka blogów lifestyle ani szafiarskich, ani innych osób, dla których blog jest źródłem dochodu. To tylko moje luźne przemyślenia oparte na szeregu notek, krążących ostatnio po książkowej blogosferze ( m.in. Tramwaj nr 4 , Dzień później , Gosiarella , Stulecie Literatury ten artykuł z Wyborczej )
Mam wrażenie, że wszyscy jak blogosfera długa i szeroka,
złapaliśmy się na Jedynie Słuszną Koncepcję Bloga. Blog powinien być profesjonalny,
opiniotwórczy i zarabiać na siebie. Bloger zaś, pełen opinii i wygłaszający je
z dużą pewnością siebie. Tak były prowadzone blogi lifestyle, które jako
pierwsze zyskały popularność, więc tak powinno być. Jeśli tego nie osiągniesz,
albo nie do tego dążysz- jesteś frajerem, bo tylko frajer nie korzysta z
gotowego pomysłu na sukces.
Ale ja się nie czuję frajerką. Ani trochę. Mimo że mam
bloga na blogspocie, nie własnej domenie, bez szablonu na zamówienie i
porządnych narzędzi analitycznych (co podobno jest równoznaczne z brzydkim
szablonem, złą obsługą i w ogóle strasznymi rzeczami). Po prostu lubię blogować.
Pisać o książkach, które przeczytałam, nawet jeśli to strasznie niszowe pozycje.
Komentować wpisy u innych. Notować kolejne pozycje do przeczytania. Poznawać nowe
blogi. Nie jestem doskonałym blogerem, nadal się uczę i sprawia mi to
niesamowitą frajdę.
I uwielbiam każdego z Was, moi nieśmiali czytelnicy
(Google codziennie troskliwie mi donosi, że jesteście, nawet jeśli się nie
odzywacie). Uważam, że blogosfera książkowa jest jedną z najfajniejszych i
najsympatyczniejszych grup w Sieci. Ale to nie jest miejsce dla osób, które
chcą zrobić karierę i zarabiać na blogu.
![]() |
Kiedy inni blogerzy zachwycają się nowymi gadżetami, my prowadzimy poważne dyskusje "papier czy czytnik". źródło |
Ale to też ogranicza ilość czytelników, bo nie da się czytać mimochodem, trzeba się zaangażować, czasami nawet posiadać jakąś wiedzę (niby podstawy w stylu kto napisał Trylogię Sienkiewicza, ale jednak). Nie wystarczy zrobić kilka zdjęć, podpisać co i gdzie zostało kupione by mieć gotowy wpis. To znaczy można po prostu wkleić opis z okładki i napisać dwa zdania, z których jedno to podziękowania dla wydawnictwa za egzemplarz, ale nie o takich blogach piszę.
![]() |
A tak wygląda klasyczne stanowisko pracy blogera książkowego. źródło |
Może zatem powinniśmy grzecznie podziękować za dobre rady
kolegów i koleżanek z innych kawałków blogosfery i iść dalej własną drogą :)?
Oni gonią, my siedzimy w klubowych fotelach i mamy czas czytać.
![]() |
Biegnijcie, dogonię Was jak tylko skończę rozdział. źródło |