piątek, 24 kwietnia 2015

Gaja Grzegorzewska Żniwiarz

A zatem przeczytałam powieść polskiej Autorki  i mi się podobała, właściwie bez zastrzeżeń (no dobra, jedna postać mnie irytowała i zgadłam kto jest mordercą ok. setnej strony. Ale książka ma ich dwieście.). Poniżej spoilery.




Internet twierdzi, że Gaja Grzegorzewska jest kontrowersyjną pisarką, nieprzebierającą w słowach. Podchodziłam więc do Żniwiarza ostrożnie, obawiając się szokowania by szokować i mroku. Niepotrzebnie. Najgorsza w książce jest jej okładka, przenosząca czytelnika prosto w środek lat dziewięćdziesiątych. Poza tym, debiutancka powieść Grzegorzewskiej jest dobra.
Audrey Tatou i Timothy Dalton z maczetą na niebie...
Żniwiarz to klasyczny kryminał, krótki i zwięzły, w stylu Agathy Christie. Idealny do czytania na urlopie, albo w leniwe popołudnie. Autorka umiejętnie łączy klasykę z nowymi elementami. Konstrukcja powieści jest klasyczna, natomiast bohaterowie są bardziej z kryminałów nowej fali. Mamy detektywkę po przejściach i sierżanta z przeszłością, wkurzającą gwiazdę telewizji i jowialnego kapitana policji. A w tle miasteczko, zmowę milczenia i tajemnice sprzed lat. Oraz najbardziej wkurzająca młodsza siostra jaką czytałam. Miałam ochotę Lolę udusić, albo wyciąć z powieści. Niestety, odgrywa ona dość ważną rolę, więc nie da się. Tło społeczno-obyczajowe jest nakreślone, ale nie dominuje nad akcją. Rozwiązanie zaś logiczne i nie wyskakuje na czytelnika jak diabeł z konopi.

Zastanawia mnie, co w tej powieści jest szokujące. Homoseksualny bohater? Przeklinająca bohaterka? Biseksualny policjant? Czy to, że bohaterka uprawia seks z mężczyzną, który jej się podoba, ale którego nie kocha? Po pierwszym kontakcie z prozą Autorki, mam wrażenie, że etykietka "wulgarnej" została jej przyklejona bo postacie kurwią. Albo ja jestem niewrażliwa. Albo ta pierwsza powieść jest grzeczna. W każdym razie, o ile skandynawskie kryminały sprawiają, że patrzę na bliźnich podejrzliwie, Żniwiarz nie nie wywołał u mnie żadnej paranoicznej reakcji.
Ale swoją drogą, cieszę się z tych wątków. Dzięki nim Żniwiarz wpisuje się już w nową powieść kryminalną.  Julia pali, klnie, uprawia seks i nie przejmuje się uwagami innych. Polubiłam ją za to, chociaż czasami jej wszechmoc i wszechwiedza były irytujące. W ogóle, postacie pierwszoplanowe są wieloznaczne i ciekawie opisane, chociaż niezbyt sympatyczne. To też cecha nowych kryminałów, widział ktoś ostatnio sympatycznego detektywa?

Być może przydałoby się lepsze rozmieszczenie akcentów (wszelkie wątki erotyczne pojawiają się w drugiej połowie powieści), albo budowanie napięcia. Być może trójkąt miłosny powinien być inaczej rozegrany. Ale to wszystko szczegóły, nie odbierające przyjemności z lektury.
A dzisiaj idę do biblioteki po kolejny tom. Mam nadzieję, że z lepszą okładką.

0 komentarze: