sobota, 22 lutego 2014

Serialowa sobota- Teoria wielkiego podrywu

Dzisiaj będzie o kolejnym serialu, któremu, moim zdaniem, skończył się termin przydatności. The Big Bang Theory (Teoria Wielkiego Podrywu) zaczynało jako serial o grupie geeków- młodych naukowców z poważnymi problemami uczuciowymi, by w pewnym momencie stać się klonem Przyjaciół.
Najnowsze zdjęcie promocyjne. Wszystkie grafiki użyte w pocie pochodzą z tumblr.com
TBBT to typowy sitcom, odcinki są krótkie, nie ma właściwie scalającej je historii. Od innych tego typu produkcji odróżnia ją specyficzny humor, w końcu wszyscy bohaterowie mają wykształcenie wyższe, i Sheldon Cooper. Sheldon to współczesna wersja naukowca, którego „tylko jeden wypadek z laboratorium dzieli od zostania super złoczyńcą”. Duża część humor serialu opiera się na niezrozumieniu przez niego typowych ludzkich relacji. Pozostała pokazuje naukowców/geeków kontra normalny świat. W sumie oglądałoby się to miło, ale....



Jedno z kultowych powiedzonek Sheldona
Twórcy, mam wrażenie, utknęli i nie wiedzą co dalej robić z serialem, który jest chyba zbyt popularny by go zakończyć, ale w którym boją się dokonać zmian. Zamrozili postacie, związki między nimi i tak oto widz dostaje co tydzień ten sam kotlet. I jak w dowcipie, to co smakowało w trzecim sezonie, w ósmym już niekoniecznie. Brak pomysłu i zamrożenie widać zwłaszcza po postaci Raja, który chyba najpierw miał być gejem, teraz zaś stał się starą panną. Bernadette coraz bardziej zamienia się w matkę Howarda. Wiem, że duża część uroku sitcomów polega na ich niezmienności, ale w TBBT ten brak dynamiki mnie drażni.

Kultowy utwór z serialu
Jest jeszcze Amy, z powodu której mam coraz mniejszą ochotę oglądać serial. Według wszystkich znaków, Amy tkwi w toksycznym związku, który nie zaspokaja jej potrzeb emocjonalnych, ale z którego nie ma siły wyjść. Dopóki Amy i Sheldon razem drwili z ludzkości i bawili się w inteligentne gierki, było fajnie. Ich związek może nie był normalny, ale odpowiadał obojgu, a widzowie mogli oglądać rzadki przypadek aseksualnej pary. Jednak potem twórcy zmienili Amy w zakochaną dziewczynę o poczuciu własnej wartości na poziomie wycieraczki.

Mi też jest przykro, Amy...
Czy oglądać? Jeśli macie ochotę na nieskomplikowaną rozrywkę, a lubicie geekowe klimaty, to tak. Zwłaszcza pierwsze sezony dostarczają pod tym względem dużo uciechy. Ale nawet bez wiedzy co to jest Comic-Con albo kim jest Leonard Nimoy i dlaczego jest tak ważny, można się przy serialu dobrze bawić.
No i tylko dzięki niemu będziecie mogli zagrać w kultowe „papier nożyczki kamień jaszczurka spock”.

Zasady gry najlepiej wyjaśni jej twórca. 








0 komentarze: