Nie da się ukryć,
że najczęściej wszystko co wiekopomne zaczyna się bardzo zwyczajnie, by nie
powiedzieć — trywialnie... Przez myśl ci nie przejdzie, że wszystkie problemy
są już po prostu śmieszne i w zasadzie nieaktualne, ponieważ twoje życie
faktycznie właśnie się kończy. Umierasz, więc nie warto się przejmować. W
takiej chwili mało komu przyszłoby do głowy, by myśleć o światach równoległych,
czarodziejach, elfach, krasnoludach i innych tego typu bajkach. Bo okoliczności
są jednak dalekie od bajkowych... A skoro już przy bajkach jesteśmy...
W królestwie Ortan,
nikt nie wpadłby na to, by nazwać czarodziejów, elfy i krasnoludy bajkami.
Również istnienie światów równoległych nie budziło najmniejszych wątpliwości,
poparte jak najbardziej namacalnymi dowodami w postaci tak zwanych
przesiedleńców. A skoro już przy przesiedleńcach jesteśmy...
Uwierz, tej nocy
pojawi się ktoś i ma wydarzyć się coś, co zaważy na dalszych losach
królestwa... Czasem życie wykręca takie numery, jakich nawet w filmie nie
uświadczysz — żaden normalny scenarzysta by na coś takiego nie wpadł.
opis ze strony empik.com
Miałam nadzieję na szybką i miłą lekturę z ciekawym światem
i pełną werwy bohaterką. Okładka obiecywała tak wiele! Do pewnego stopnia moje
nadzieje zostały spełnione, niestety nie mogę zaliczyć Przekraczając granice do
udanych lektur.
Na powierzchni jest zabawnie, absurdalnie i całkiem uroczo. Bohaterowie
piją, jedzą, kochają się i przeżywają przygody, widują różowe słoniki i piorą
po pyskach nekromantów. Jednak jeśli przyjrzymy się bliżej, wcale tak wesoło
nie jest.
Książkę czyta się piorunem, ponad pięćset stronnicowe
tomiszcze można bez wysiłku skończyć w dobę. Styl Autorki bardzo przypomina mi
styl Joanny Chmielewskiej, jest dużo kolokwializmów, ale całość płynie. Do mniej
więcej trzysetnej strony bawiłam się świetnie, potem zaczęłam odczuwać braki
powieści.
Największą wadą powieści jest to, że opowiada, nie pokazuje.
Kiedy nasi bohaterowie jadą zwiedzać zamek, mamy opisaną scenę zaraz przed i
zaraz po, ale już nie samo zwiedzanie (w trakcie którego ktoś naszych bohaterów
próbuje zabić). Podobno gdzieś tam jest zajmująca akcja- ataki zombie, zamachy
na króla, polowanie na czarownice etc.jednak czytelnik nie zobaczy nic, poza
siedzącymi w salonie i popijającymi alkohol postaciami, które z entuzjazmem
opowiadają o swoich przygodach. Okładka wierutnie kłamie. Postacie analizują
swoje motywy i traumy, nie dochodzą do żadnych wniosków i kończą powieść w tym
samym miejscu rozwoju, w którym zaczęli, jak w klasycznej telenoweli.
Świat powieści nieco rozłazi się w szwach, zwłaszcza jeśli
chodzi o stosunki społeczne, chociaż w tak lekkiej powieści można to wybaczyć. Z
jednej strony, wszyscy wykazują zadziwiająco zdroworozsądkowe podejście do
życia i seksu, dzieci z nieprawego łoża mają takie samo prawo jak ich
praworządnie poczęte rodzeństwo, mamy coś w rodzaju równouprawnienia, a seks
przedmałżeński nie jest piętnowany. Z drugiej, dziewczynki- bastardy zwyczajowo
nie są uznawane, a niezamężne dziewczyny biorą udział w loterii, która zostanie
zjedzona przez smoka.
No i absolutnie nie podoba mi się sposób, w jaki książka
opisuje kobiety. Odniosłam wrażenie, że Autorka swojej płci nie lubi i niespecjalnie
to ukrywa. Wszystkie to albo kretynki i/lub puszczalskie. Jeśli już trafia się
w miarę inteligentna, to jest przy okazji z jej psychiką jest źle albo bardzo
źle. Ciekawe rzeczy przydarzają się tylko mężczyznom i to ich towarzystwa szuka
Olga, dworki mogą co najwyżej siedzieć na leżaczkach i plotkować. I mężczyzn
nikt nie nazywa puszczalskimi ani dziwkami, natomiast każda bohaterka została
przynajmniej raz poczęstowana tym epitetem. Olga nie, bo Olga jest dziewicą.
Polecam, jeśli macie ochotę na coś lekkiego, bo czeka Was
długa podróż pociągiem, albo chcecie się pośmiać. Jeśli jednak jesteście czuli
na sposoby przedstawiania kobiet albo braki fabularne, to polecam zaopatrzyć
się w alkohol i pić równo z bohaterami, około setnej strony będziecie
znieczuleni. Albo nie sięgać po Przekraczając granice.
Czytaliście tę książkę? Jak wrażenia? Bo zastanawiam się, czy może ja nie jestem za bardzo czepialska?
2 komentarze:
Ja się wynudziłam niemiłosiernie nad tą książką, a miałam nadzieję na coś w stylu opowieści o Wohlnie Rednej Olgi Gromyko.
Oj, niedobrze... Mam ten egzemplarz na półce i niedługo będę czytać. Spodziewałam się lepszej lektury. Zobaczę jak mi się spodoba, ale dzięki za ostrzeżenie ;)
Pozdrawiam,
Mai
Prześlij komentarz