Nie mam pojęcia,
zwłaszcza że większość dzieciństwa upłynęła mi pod znakiem
czytania na żądanie. Byłam jedynaczką, otoczoną przez armię
cioć i babć, które zawsze był gotowe poczytać. Dopiero pójście
do szkoły i narodziny brata zmobilizowały mnie do nauki
samodzielnego czytania.
Ale tę książeczkę
czytałam wielokrotnie, jestem tego pewna, należała do ulubionych mojego brata.
Gdyby ktoś nie
znał, jest to historia małego kotka, który w mieszkaniu szuka
mamy, a w poszukiwaniach pomaga mu niezbyt rozgarnięty piesek.
Zakończenie lekko zaskakuje, zwłaszcza kiedy ma się mniej niż dziesięć lat.
Bajka
prawdopodobnie odpowiedzialna za moje wieloletnie marzenie posiadania
kotka.
0 komentarze:
Prześlij komentarz