foto z empik.com |
Nie potrafię podróżować bez książki. Mogę stać w dowolnie długim korku pod warunkiem, że mam co czytać. Inaczej denerwuje się i niecierpliwię. Książkę Lee Carroll kupiłam właśnie po to, by nie irytować się w zapchanym autobusie, nie spodziewając się po niej zbyt wiele.
No i podobał mi się opis z tyłu.
Okładka, delikatnie mówiąc, do najciekawszych nie należy, ale nie odrzuca. Natomiast mam zastrzeżenia do korekty- znalazłam kilka kwiatków „Bridże” zamiast „Bridge” na przykład. Poza tym, tłumaczenie jest dobre, czytało się z przyjemnością.
Zderzenie typowego babskiego czytadła z urban fantasy daje zaskakująco świeży efekt. Tym bardziej, że autorzy postarali się i historia została napisana porządnie- bez skrótów, puszczania oczka. Nadal podąża utartymi ścieżkami, zakończenie było oczywiste, ale opis baśniowej części świata sprawia, że schematyczność nie nuży.
To, że główna bohaterka ma ponad dwadzieścia lat i oprócz odkrywania Drugiej Strony Lustra musi zajmować się normalnym życiem, pomaga. Nie mam nic przeciwko szesnastoletnim bohaterkom przeżywającym pierwszą miłość, ale ile można?
Ogromnie podobali mi się bohaterowie drugoplanowi, zwłaszcza Meluzyna, zarówno ludzie jak i wróżki są charakterystyczni i ciekawi. Główny męski bohater spełnia wszystkie kryteria (wampir miliarder, oczywiście zabójczo przystojny), a przy okazji ma ochotę na emocjonalny związek z główną bohaterką, a nie tylko gorącą noc.
Garret dostała się niewdzięczna rola zaskoczonego odkrywcy, a sposób w jaki radzi sobie z nawałem magii i dziwacznych zdarzeń opisałabym jednym słowem- normalny. Niedowierzanie, zagubienie, emocjonalne wycofanie- chwilami Garret irytuje, ale nigdy nie jest nieprawdopodobna.
Na koniec chciałabym wspomnieć o występującym w książce wątku polskim, co by nie mówić rzadkim. W dodatku nieźle wykorzystanym.
Jeśli lubicie urban fantasy, ale nużą Was kolejne bohaterki w skórzanych spodniach otoczone hordami napalonych samców- polecam.
Jeśli nie przepadacie za tym gatunkiem, ale szukacie czegoś nowego- polecam.
0 komentarze:
Prześlij komentarz