|
Bohaterowie poruszują się czymś takim. Chyba. W każdym razie lepszy okręt niż goła klata. |
Chyba nikt nie powiedział Meljean Brook, że steampunkowy romans nie
potrzebuje ciekawie zbudowanego świata przedstawionego, wystarczy nakleić kółka
zębate na dekoracje. Ewentualnie w pewnym momencie wsadzić bohaterów na
sterowiec, albo niech zniszczą mechanicznego kamerdynera. Nikt jej też nie
uświadomił, że traumy, które główni bohaterowie powinni mieć za sobą, nie
powinny być traktowane poważnie, analizowane.
Powinny albo zniknąć, albo zostać
rozwiązane w szybki i wygodny sposób. W związku z tym, lekki romans
steampunkowy okazał się zaskakująco wciągającą książką przygodową, ocierającą
się o dystopię i powieści obyczajowe.
|
Steampunkowy romans więc naga męska klasta i kółka zębate muszą być |
W
Żelazny księciu
mamy wiele klasycznych motywów- główna bohaterka jest inspektorem londyńskiej
policji, główny bohater piratem i księciem. Jest śledztwo, tajemnicza nowa broń
i wyprawa w egzotyczne miejsca, polowanie na krakena, powietrzni piraci i ruiny.
Wszystko to podlane sosem wiktoriańskiej obyczajowości. Ale akcja dzieje się w
konkretnym czasie i miejscu, w świecie tylko podobnym do naszego.
I nie jest to fajny świat, prawdę mówiąc, dość ponury,
szarpany napięciami społecznymi. Anglia dochodzi do siebie po rewolucji, która
wyzwoliła ją spod kontroli Ordy. Cała reszta Europy to pustkowie, gdzie można
co najwyżej spotkać zombie, albo szukać artefaktów w ruinach Paryża. W morzach
i oceanach krążą wyhodowane przez Ordę potwory, a na lądzie mamy doczynienia z
wywołanymi przez nią mutacjami. W Ameryce potomkowie uciekinierów z Europy mają
własne problemy, albo zadzierają nosa bo czują się lepsi i chcą zabawiać Anglię.
Podanie na przyjęciu lemoniady i ciast z dużą ilością importowanego cukru
kończy się skandalem, a osoby z domieszką mongolskiej krwi ryzykują zdrowie
jeśli wyjdą na ulice. Owszem, większość tego stanowi barwne tło dla akcji, ale
są to problemy które rzutują na życie i postawy bohaterów.
|
Steampunkowy romans poziom wyżej. Do nagiej klaty i kółek dołączyły gogle, sterowiec i dziewczyna w gorsecie. |
Autorka, dość słusznie, uznała, że dwójka głównych
bohaterów to w romansie dość jeśli będą mieli ciekawe osobowości i coś do
roboty, i nie wrzucała tu trójkąta. Dzięki temu postacie drugoplanowe mają
miejsce i czas by się czytelnikowi pokazać i rozwijać. Nawet jeśli początkowo
wydają się być od sztancy (Yasmeen jako wybuchowa piratka czy Newberry jako
delikatny gigant), to szybko nabierają kolorów. I bardzo często naginają
schematy- matka Miny jest zdolnym inżynierem (projektującym również zabawki
erotyczne), ojciec lekarzem.
Żelazny książę
to romans, którego główny bohater to typowy samiec alfa. Rhys przejawia
wszystkie typowe zachowania- wie lepiej, stara się przeforsować swoje zdanie i
nie rozumie, że nie znaczy nie. Mina uczy go tego za pomocą celnego ciosu w
krocze czy postrzału strzałką opiumową. Narracja jest prowadzona na zmianę z
jej i jego punktu widzenia, więc od początku orientujemy się, że Rhys wcale nie
jest takim samcem alfą jakby się wydawało. Albo, że jest prawdziwym samcem
alfą, co to umie się przyznać do błędu i przeprosić. Poza tym bohaterowie
rozmawiają i starają się poznać, nie tylko ślinią na swój widok.
|
Nasi bohaterowie. Wprawne oko dostrzeże, że Mina i Yasmeen są niebiałe. |
Podobały mi się sceny erotyczne, poza ostatnią. Napisane bez
uciekania w nadmierną poetyckość (żadnych złocistych bereł czy źródełek
rozkoszy), ale też nie opisujące ikea seksu (obiekt a włożyć w otwór b). No i
nie ma magicznej sceny, kiedy podczas pierwszego razu bohaterowie wspinają się
na takie wyżyny, że dalej tylko kosmos.
Żelazny
książę jest pod tym względem… realistyczny. Poza tym, fajnie się czyta
sceny, w których obie strony są ochoczym aktywnym uczestnikiem. Osobiście
dokładam Autorce dwa plusy za poruszenie tematu antykoncepcji oraz obecność w
powieści postaci homoseksualnej (bez wątku romantycznego, ale jest).
I tylko ta ostatnia scena erotyczna, gdzie bohaterowie
wyjaśniają sobie wszystko podczas stosunku przerywanego w przypadkowym miejscu
mnie gryzie, bo lektura niespodziewanie skręciła w stronę komedii. W ogóle
powieść prosi się o bardziej rozbudowane ciekawsze zakończenie, wyjaśniające
losy pozostałych bohaterów.
|
Okładka polskiego wydania nie miała nagiej męskiej klaty, na szczęście są kółka. |
Słuchałam audiobooka z audible i… na początku było
ciężko. Lektorka ma piękny akcent, dobrze gra, ale miałam trudności ze zrozumieniem,
przez co przestawałam słuchać. Jednak po pierwszym rozdziale było już dużo
lepiej i całość oceniam bardzo pozytywnie.
Jeśli szukacie romansu, który jest książką przygodową i
jest steampunkowy, a nie tylko udaje, to polecam. Żelazny książę wyszedł po polsku, więc nie trzeba go ścigać po
Amazonach. Chyba, że klasyczne romansowe zagrania albo tropy wywołują u Was
wysypkę, bo książka zawiera chyba wszystkie. Część postawiono na głowie, a
historia jak ognia unika czułostkowości, ale są.
0 komentarze:
Prześlij komentarz