Czyli co czytałam, jak byłam mała.
Zacznijmy od tego, że od najmłodszych lat lubiłam książki, ale czytać nauczyłam się dopiero w szkole. Za to cała rodzina do tej pory wspomina małą terrorystkę, każącą sobie czytać niemal cały czas (na szczęście, więcej niż jedną książkę. Byłam dumną właścicielką masy rozpadających się od zaczytania książeczek).
Zacznijmy od tego, że od najmłodszych lat lubiłam książki, ale czytać nauczyłam się dopiero w szkole. Za to cała rodzina do tej pory wspomina małą terrorystkę, każącą sobie czytać niemal cały czas (na szczęście, więcej niż jedną książkę. Byłam dumną właścicielką masy rozpadających się od zaczytania książeczek).
Ten przydługi wstęp ma prowadzić do rankingu ulubionych
książek z czasów mojej wczesnej młodości:
Kornel Makuszyński- Koziołek
Matołek oraz Awantury i wybryki małej małpki Fiki-Miki. Czytano mi je tyle razy, że w końcu sama
mogłam je „czytać”- znałam tekst na pamięć, a w moim wydaniu kolejne wersy
umieszczono pod obrazkami. Ale i tak wolałam słuchać.
Przez jakiś czas byliśmy pewnie jedyną rodziną w Polsce, która mogła
recytować oba utwory na wyrywki.
A.A.Milne Kubuś
Puchatek- moje najukochańsze książki, też znałam na pamięć całe fragmenty. Nadal
uważam, że są cudowne. Przez nie kopałam pułapki na „dłonie i słasice” (żadne
tam hefalumpy), grałam w misie-patysie, śpiewałam piosenkę o śniegu, a wiele
wyrażeń weszło do języka mojego i rodziny.
Lewis Carroll Alicja
w krainie czarów- kolejny hit mego dzieciństwa. Prawdopodobnie przeczytano
mi ją po raz pierwszy, gdy byłam bardzo mała, bo nie pamiętam ani pierwszej
lektury, ani zdziwienia fabułą, za to pamiętam oczekiwania na najfajniejsze
fragmenty (Alicja bijąca się z kartami!). Co ciekawe, Alicja po drugiej
stronie lustra już mi się tak nie podobała.
Astrid Lindgren Ronja,
córka zbójnika oraz Fizia Pończoszanka- pierwszą czytałam
już samodzielnie, ale Fizię jeszcze mi czytano. Niezbyt ją polubiłam, wolałam
te bardziej realistyczne książki Astrid (tak, Ronja była dla mnie realistyczna.
No przecież wietrzydła mogły spokojnie istnieć w Szwecji), a Fizia wydawała mi
się przesadzona. Poza tym spanie z nogami na poduszce było strasznie niewygodne,
a konie straszne.
Grafika STĄD |
Tove Jansson Pamiętniki Tatusia Muminka i Lato Muminków. Chyba Pamiętniki
bardziej mi się podobały, pewnie dlatego że jak Tatuś bardzo lubię morze. Ale
z kolei, w Lecie oni zamieszkali w teatrze! W czasie lektury
nie uważałam Buki za przerażającą, raczej byłam ciekawa. A potem obejrzałam
serial i Buka stała się bohaterką moich koszmarów.
A ta STĄD |
Żałuję, że Neil
Gaiman napisał Koralinę tak późno, jest duża szansa że mała ja by ją
kochała. Jak widać, we wczesnej młodości lubiłam głównie fantastykę i pisarki
skandynawskie. Moi rodzice jakoś nie uważali, że dla dziecka nadają się tylko
słodkie opowieści, gdzie nikomu nie dzieje się krzywda. No i wszystkie, poza Pamiętnikami
Tatusia Muminka i Kubusiem Puchatkiem miały ciekawe bohaterki, które
miały przygody i rozwiązywały problemy (tak wiem, że Kubuś jest w oryginale
dziewczynką. Ale mój Kubuś jest chłopcem i zawsze będzie.).
A jak byłam starsza
rodzice podetknęli mi Agathę Christie i Jane Austen, ale to już całkiem inna
historia.
5 komentarze:
"Zima..." wydawała mi się przygnębiająca, chociaż nie tak jak "Dolina Muminków w listopadzie".
Kubuś chyba trafił w moją wrażliwość i sposób postrzegania świata, dlatego został ze mną tak długo. Nie przeszkadzało mi nawet, że w tej opowieści właściwie nie ma dziewczynek (od małego byłam na to wyczulona ;)).
Dokładnie! "Zima...", "Dolina Muminków w listopadzie" i jeszcze "Tatuś Muminka i morze", gdzie są te przesmutne sceny z naftą i mrówkami i depresja całej rodziny (przy czym jak do "Tatusia i morza" wróciłam ostatnio przy czytaniu całych Muminków po kolei, to zostawiła mnie ta książka bardzo zdenerwowaną - Tatuś jest w niej samolubny, Mamusia się mu podporządkowuje, a na koniec i tak się okazuje, że Tatuś wyprowadził rodzinę na samotną wyspę, gdzie miał się realizować, a figa z tego wyszła. Tę część chyba lubię najmniej, chociaż są tam te piękne obrazy, jak Buka sunąca po zamarzniętym morzu.
I latarnia morska! Muminki w ogóle mieszkają w ciekawych miejscach- teatr, latarnia morska, ich dom też jest dość nietypowy, a Muminek ma jeszcze pokój na poddaszu.
Czy to nie w "Tatusiu i morzu" Buka przestała być zimna?
Tak, to tam jest ten motyw z tęskniącą, śpiewającą Buką. Ale z tą latarnią to też jest przykro, bo ona jest nieprzytulna i Muminkowie czują się tam źle - Tatuś dodatkowo, bo myślał, że zostanie latarnikiem, a tu figa, bo okazuje się, że się w ogóle na tym nie zna i nie umie sobie z tym poradzić.
A mi się podobało pokazanie, że dorośli nie zawsze podejmują dobre decyzje, chociaż to prawda, książka jest smutna. Pamiętam, że bardzo chciałam, żeby Tatusiowi wyszło latarnikowanie.
No i bardzo lubię ekranizację "Tatusia i morza" (tę japońską- statek-widmo i Buka!).
Prześlij komentarz