wtorek, 10 lutego 2015

Efekt czekania na egzamin ustny przez pięć godzin

Grafika STĄD
Siedząc na podłodze Pałacu Kultury, między jednym panicznym powtórzeniem co Hegel sądził o społeczeństwie obywatelskim i czym się różnił od Herdera, zaczęłam myśleć o książkach. I co to właściwie znaczy, dobra książka. Taka, która wywarła na nas największe wrażenie? W sumie, najwięcej snu straciłam przez Antka Bolesława Prusa , ale chyba nie chodzi o to, by lekturę wspominać z dreszczem obrzydzenia.  

Mam wrażenie, że jednak chodzi o satysfakcję czytelnika. Niekoniecznie oznacza to, że po lekturze czujemy się jakby ktoś nas opatulił kocykiem i napoił gorącą czekoladą. Możemy być wstrząśnięci, zmieszani, zdumieni czy zasmuceni, możemy mieć chaos w głowie, ale powinniśmy mieć poczucie, że oto przeczytaliśmy coś dobrego, co nam się podobało, że nie straciliśmy czasu. 

Wujek Fester zgadza się, że mną. STĄD

A Wy jak sądzicie?

4 komentarze:

Annathea pisze...

Może jestem dziwna, ale mam zazwyczaj takie wrażenie, że książka jest dobra, chociaż mi się nie podobała. To znaczy na przykład doceniam zamysł, konstrukcję narracji etc., mimo że drugi raz bym po tę właśnie książkę nie sięgnęła, bohaterowie mnie irytowali a fabuła znużyła. Ale jakoś tam jednak nie powiedziałabym, że to była _zła_ książka. Miałam tak z "Wolnością" Franzena - czytelniczej satysfakcji niewiele, ale to jest jednak dobra książka.

Nie wiem, czy ta polaryzacja dobra-zła nie za bardzo tutaj ogranicza - ale to już chyba jest inny temat ;).

Annathea pisze...

To o czym mówisz, to inne znaczenie "dobra książka". Obiektywnie, Antek jest dobry- porusza ważne problemy, jest dobrze skonstruowany i napisany. Ale we mnie wywołuje ciarki i dreszcze. I w moim subiektywnym rankingu to nie była dobra książka, lektura nie dała mi satysfakcji, nie rozszerzyła mojego świata, za to zafundowała wiele koszmarów.
Z drugiej strony, to była luźna refleksja podczas czekania na egze...egzamin :).

Annathea pisze...

No tak - właśnie to miałam na myśli, że ta opozycja "dobra"-"zła" nam tu trochę zawęża :). Oj, "Antek"... Właściwie nie wiem, jakie ma walory literackie, bo nigdy do niego nie wróciłam, a wieku lat 8 czy 9 ich nie dostrzegałam ;).

Annathea pisze...

"Antek" był, dla mniej, mniej melodramatyczny i egzaltowany od "Janka Muzykanta". Ale też nigdy do niego nie wróciłam, jednak wolę powieści Prusa.