sobota, 6 września 2014

No to co właściwie przeczytałam w sierpniu

Mimo że na blogu mnie nie było, to przez cały sierpień dzielnie czytałam. Przeczytałam w sumie sześć książek- jedną antologię, jedną powieść graficzną, dwie powieści Rainbow Rowell, jedną klasyczną powieść dla dzieci i jedną powieść dla młodzieży. Zdjęcia stosika nie będzie, bo tylko trzy z wymienionych książek miałam fizycznie w rękach.



The Archived tylko ugruntowało moją miłość do pisarstwa Victorii Schwab. Ta wyobraźnia! Podobało mi się od pierwszej do ostatniej strony. Powieść jest lżejsza pd Vicious, ostatecznie mamy do czynienia z nastoletnią bohaterką, ale nadal dotyka ważnych tematów (śmierć, rodzina, odpowiedzialność). Już nie mogę doczekać się drugiego tomu.

Fables volume one to moja pierwsza od lat powieść graficzna. Nie licząc mang, ostatni komiks przeczytałam w wieku dziesięciu lat. Podobało mi się, fabularnie bardzo klasyczna zagadka kryminalna, klimat opowieści bardzo „mój”. Jak zawsze żałuję, że grafika w środku nie jest tak ładna, jak na okładce. Drugi tom już do mnie jedzie.

Chodząc nędznymi ulicami okazało się wyjątkowo ciekawą antologią. Niech Was nie zwiedzie opowiadanie Charlene Harris na początku (bardzo dobrem jak na tę Autorkę), dalej jest dużo lepiej. I bardzo różnorodnie, od starożytności, przez bardzo ciekawe urban fantasy po science fiction. Każda antologia zawierająca opowiadanie z Juliuszem Cezarem ma u mnie automatycznie jedną gwiazdkę więcej. A do tego wstęp George'a R.R.Martin'a. Mniam.


The Giver przeczytany pod wpływem Myszy i dyskusji wokół filmu. To bardzo kameralna opowieść o dojrzewaniu, szokująca czytelnika normalnością? Na początku nawet nie czuć grozy, dopiero w połowie, kiedy poskładamy wskazówki, nagle zaczynamy rozumieć i włos się jeży. Czytając, trzeba pamiętać,że Lois Lowry napisała powieść w 1993r. A wielu autorów skorzystało później z jej pomysłów.


Attachments i Fangirl Rainbow Rowell. Cóż mogę powiedzieć, potrzebowałam fluffu. Literatury lekkiej, przyjemnej i optymistycznej. Od Fangirl przy pierwszym podejściu się odbiłam, ale spróbował drugi raz i poszło (jeśli macie ten sam problem, dotrwajcie do rozmowy o eating disorder, dalej książka jest naprawdę dobra). Strasznie lubię bohaterów Rainbow, podoba mi się jak stawia stereotypy na głowie.

I jeszcze książka, której nie dałam rady:
Wiedeńska gra miała być powieść szpiegowska, dziejąca się na początku XX wieku. Był nudny romans, pozbawiony uroku starych książek. Poza tym, nie podobał mi się sposób narracji ani styl, nie przepadam za powieściami epistolarnymi. Przy włosach w odcieniu śmierci dałam sobie spokój.




0 komentarze: