poniedziałek, 8 września 2014

Dziesięć książek, które zrobiły na Tobie największe wrażenie


Jak zapewne wiecie, na furorę robi łańcuszek "Dziesięć książek, które zrobiły na Tobie największe wrażenie". Ale dziesięć to za mało, dlatego tutaj publikuję rozszerzoną listę ukochanych lektur. Prawdę mówiąc, piętnaście to też mało, ale jakoś dałam radę.




1.Sherlock Holmes (Arthur Conan Doyle) wszystko, co napisał. Jedna z moich pierwszych literackich miłości. Widziałam chyba wszystkie ekranizacje, przynajmniej te, o których słyszałam.
2. Nigdziebądź (Neil Gaiman). Moje pierwsze spotkanie z rasowym urban fantasy i taką wyobraźnią. Wpadłam jak śliwa w kompot, a kolejne książki Gaimana to dla mnie literatura obowiązkowa.
3. O psie, których jeździł koleją pierwsza książka nad którą płakałam. Prawdopodobnie odpowiedzialna za mój stosunek do przemocy wobec zwierząt w popkulturze. W dodatku to chyba jedyna książka, nad którą płakał też mój brat.
4. Trzej Muszkieterowie (A.Dumas). Też jedna z moich pierwszych literackich miłości, wyznaczyła standardy perfect villain. Do tej pory mam sentyment, widziałam chyba wszystkie ekranizacje (tak, nawet tę w której pojawiały się latające statki).
5. Córka dymu i kości (Laini Taylor). Jak ja bym chciała umieć tak pisać! Przez tę powieść się płynie. Mowa oczywiście o oryginale, polskie tłumaczenie jest jak film o Wiedźminie, nie istnieje.
6. Piekło pocztowe (Terry Pratchett) ale tu mogłaby być dowolna książka tego autora. Uwielbiam Świat Dysku, oraz pokazanie, że humorystyczna fantasy może być komentarzem społecznym. Plus, Piekło pełnymi garściami czerpie z tradycji dziewiętnastowiecznej powieści, więc sami rozumiecie.
7. Wywiad z wampirem (Anne Rice). Strasznie długo broniłam się przed tą książką, ale kiedy w końcu przeczytałam, byłam pod wrażeniem. W dodatku to pierwsza powieść przeczytana przeze mnie po angielsku, dla przyjemności.
8. Portet Doriana Grey’a (Oscar Wilde) i każde inne dzieło pisane prozą. Poezji nie lubię, nie ma w niej nic ciekawego, ale dramaty, opowiadania, powieść i baśnie uwielbiam. Nadal czekam na perfekcyjną ekranizację Portretu (ostatni była prawie prawie, ale skopali zakończenie).
9. Wszyscy jesteśmy podejrzani (Joanna Chmielewska) oraz Wszystko czerwone. WJP to właściwie pierwsze urban fantasy w polskiej literaturze, a WC to dla mnie kwintesencja lekkiego romansu.
10. Tkacz iluzji (Ewa Białołęcka). Po cichu nadal liczę na dalszy ciąg. To między innymi przez nią wpadłam w polską fantastykę.
11. Duma i uprzedzenie (Jane Austen). Muszę wyjaśniać? Ale w sumie wszystkie powieści Jane Austen lubię (może poza Mansfield Park, bo Fanny mnie denerwuje) i czytałam wielokrotnie.
12. Wszystko (siostry Bronte). Bo ciężko powiedzieć, którą lubię najbardziej. Największe wrażenie zrobiła na mnie chyba Anne, najbardziej żałuję że Emily napisała tylko jedną powieść, najczęściej czytam Charlotte.
13. Stryj Silas oraz Carmilla (Sheridan LeFanu) . Carmilla to jednocześnie mój pierwszy ebook.
14. Pan Lodowego Ogrodu (Jarosław Grzędowicz). Nigdy tak nie czekałam na kolejne tomy i nigdy powieść nie wciągała mnie tak totalnie. Tak, to był ten przypadek, kiedy wyłączasz telefon, robisz herbatę w termosie i kanapki i czytasz, aż skończysz. 
15. Władca Pierścieni (J.R.R.Tolkien), zwłaszcza pierwsza część. Czytałam z wypiekami do czwartej nad ranem, bo Drużyna weszła do Morii i musiałam wiedzieć, co będzie dalej, nieważne że o siódmej pobudka. Kolejne części już nie budziły we mnie takiej namiętności.

0 komentarze: