Lubię kryminały. Lubię powieści historyczne. Historyczny kryminał to dla mnie prawdziwa gratka, dlatego, mimo że miałam już nie kupować książek w tym miesiącu, kupiłam ten kryminał. Nieopatrznie, trafiłam na tom drugi, na szczęście książka ma niezłe wprowadzenie- niezbyt nachalne, ale pozwalające szybko zorientować się kto z kim i dlaczego.
Mamy śmierć pięknej kobiety, tajemniczą wieżę, spisek przeciw królowi i w to wszystko uwikłaną Adelię- mistrza sztuki śmierci, my powiedzielibyśmy patologa, z Salerno. A rzecz dzieje się w dwunastowiecznej Anglii, krainie niezbyt przyjaznej kobietom, w mrocznej atmosferze zasypanej śniegiem prowincji. To świat, w którym Adelia musi podawać się za asystentkę mężczyzny, by uniknąć spalenia na stosie, a kobiety są traktowane jak zdobycz(dla niektórych z nich gwałt to zupełnie normalne zjawisko).
To świat w którym Emma Bloate zmienia się w ciągu kilku tygodni z zakochanej, tryskającej życiem dziewczyny w kobietę, która bez żadnych emocji przygląda się egzekucji męża. Przyznam, że jej historia wstrząsnęła mną najbardziej.
Przeczytałam książkę w ciągu jednego dnia, wciąga. Lubię wyrazistych, niejednoznacznych bohaterów, a Adelia i jej towarzysze tacy właśnie są. Jedynie osoba stojąca za całą sprawą rozczarowała mnie, Autorka poszła na łatwiznę, robiąc z niej potwora. O wiele straszniejszy od swego zleceniodawny okazał się najemny zabójca (to jedna z tych powieści, w których największy potwór przez większość czasu wydaje się sympatyczny).
Raziły mnie literówki, przynajmniej na początku, oraz... dosadność opisów. Wychowałam się na kryminałach Agaty Christie, która opisywała miejsce zbrodni z pewną elegancją, i kliniczne opisy gnicia Pięknej Rozamundy przyprawiły mnie o lekkie mdłości. Ale dałam radę, a zakończenie wszystko mi wynagrodziło. Na pewno sięgnę po pierwszy i trzeci tom przygód Medica z Salerno.
Ocena 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz