czwartek, 21 lipca 2011

Primavera

 

Czytając Primaverę nie mogłam się powstrzymać od porównywania jej do Łabędzi Leonarda, ten sam okres historyczny, ten sam kraj, a główną bohaterką jest młodsza, niedoceniania córka, pojawia się też obraz. Primavera jednak przegrywa z książką Karen Essex zarówno pod względem fabuły, jak i bohaterów.
Historię opowiada czternastoletnia Lorenza Pazzi, zwana Florą, najmłodsza córka, dziecko niechciane, której miłość okazuje tylko babka. Świat Flory ogranicza się do ogrodu i kuchni, pomocy rodzinie i generalnie służby, oraz marzeń. Dziewczynka ze wszystkich sił stara się być przydatna w nadziei, że rodzice zaczną zwracać na nią uwagę. Jej starania docenia jedynie babka, oraz jeden z braci.

Nie ma tu jednak wielkiej historii, nie dowiadujemy się niczego o samej genezie spisku, jest tylko przestraszona dziewczynka, która usiłuje przetrwać i ocalić rodzinę. Przyznam, że taka perspektywa nawet mi się podobała, choć strasznie spłaszczała fabułę.
Do połowy książka była nudnawa, czytałam ją bez przykrości, ale i bez zbytniego zainteresowania. Potem nagle akcja przyspieszyła, a Flora zyskała moją sympatię. Kibicowałam jej gdy gnała ulicami Florencji, by zatrzymac nieuniknione. Końcówka jest jednak słaba, z Botticellim doklejonym na siłę.
Primavera to trochę młodsza, brzydsza siostra  Łabędzi Leonarda- gorzej napisana, z mniej wciągającą akcją, papierowymi bohaterami i niezbyt sympatyczną bohaterką. Dzieło Boticelli’ego zostało dodane niejako standardowo-skoro akcja dzieje się w piętnastowiecznej Italii to musi być obraz jakiegoś znanego malarza. 
 
Szukając zdjęcia okładki trafiłam na informację, że książka jest skierowana do młodszego odbiorcy. To wiele wyjaśnia i podniosło jednak ocenę. Opowieść o dziewczynce walczącej o swoje przeznaczenie we Florencji, wydaje mi się ciekawsze od kolejnego wampirzego romansidła.

Ocena 6/10

0 komentarze: