Każdy z nas ma gorszy okres w życiu. Jakieś wydarzenie spada
na nas, wprowadzając chaos. Jeśli jesteście molem książkowym (albo ćmą), jest
duża szansa, że po trudnym dniu będziecie chcieli ukoić nerwy książką. Tylko nie
każda się nadaje. Poniżej krótki przewodnik jak uniknąć dodatkowej frustracji.
Czytaj coś lekkiego
Oczywiście, nie wszystkich to dotyczy. Jeśli jesteście jedną
z tych osób, którym na stres pomaga czytania Hegla w oryginale, gratuluję. Jednak
większość ludzi pod wpływem długotrwałego stresu traci możliwość koncentracji. Albo
jest zwyczajnie zbyt zmęczona. Dlatego nie warto zaczynać epickiego cyklu
fantasy, bo może okazać się, że po stu stronach nie pamiętamy imienia głównego
bohatera. Albo po co on idzie do tej złej i mrocznej krainy. Mi osobiście
dobrze się czyta kryminały, książki zazwyczaj dość krótkie, o precyzyjnej
fabule, z ograniczoną ilością bohaterów, zazwyczaj cudownie odsunięte od
rzeczywistości. Chociaż nie polecam jeśli źródłem stresu jest zarzut
morderstwa. Możecie zrobić złe wrażenie na śledczych.
Czytaj coś dynamicznego
Powieści, w których jest dużo akcji, łatwiej utrzymują naszą
uwagę. A zestresowana jednostka ma często czas skupienia złotej rybki i szybko
się nudzi. Dlatego warto darować sobie powieści z długimi opisami, zawiłymi
dialogami, albo takie, w których niewiele się dzieje. Chyba że nic nie koi
Waszych nerwów tak jak opisy w Nad Niemnem. Ale jeśli ze stresu nie możecie
spać, to taka książka pozwoli Wam przeżyć noc we względnym komforcie.
Czytaj klasykę
Czyli książki, które pokolenia moli książkowych przeczytały
i przystawiły znak jakości. Część z nich strasznie się zestarzała, ale
większość to nadal świetne powieści. Osobiście polecam Dickensa albo Dumas albo
Balzaka. Zwłaszcza ten pierwszy jest dobry- pisał powieści w odcinkach, więc
musiał umieć utrzymać uwagę czytelnika.
Czytaj Jane Austen
Niezależnie od tego jakiej jesteś płci. Powieści Jane Austen
mają trochę akcji, ale nie za dużo. Są zrozumiałem mimo upływu czasu, mają
wyrazistych bohaterów, których można polubić. No i wszystkie dobrze się kończą,
co też ma znaczenie. Są jak filiżanka mocnej herbaty, jaką w angielskich
powieściach serwują zawsze na ukojenie nerwów. Do tego w większości mają
doskonałe ekranizacje.
Oczywiście, od czytania problemy się nie rozwiążą. Ale właściwie
dobrana lektura pozwala naładować baterie, odpocząć. A potem można ugryźć
problem i stawiać czoło przeciwnością losu. A co Wy czytacie, kiedy
rzeczywistość kąsa?
0 komentarze:
Prześlij komentarz