W tym tygodniu chodzi o pokazaniu pięciu okładek z najładniejszym fontem. Niby prosta sprawa, ale jak ograniczyć się do pięciu? Podumałam, przejrzałam przeczytane książki i voila, oto mój wybór. Oceniałam nie tylko urodę liter, ale też ich dopasowanie do grafiki i klimatu powieści.
Dwie okładki nawiązują do plakatów filmowych. The Awesome jest stylizowana na stary
horror, ale w zupełnie innej palecie barw. Zwłaszcza ten zjadliwy róż
przyciąga. Okładka Vicious spokojnie
mogłaby zastąpić plakat jakiegoś poważniejszego thrillera. Albo filmu
superbohaterskiego, którego mrok oparty byłby na relacjach między postaciami.
Pozostałe trzy to polskie twory. Bardzo podoba mi się
rozplanowanie okładki do Stalowych
szczurów, prostota fontu i jego odwołanie do Międzywojnia. Gaimanową
okładkę już chwaliłam przy okazji recenzji zbioru. Nadal mi się ogromnie
podoba- litery nie są przytłoczone grafiką, a zmienna szerokość i szeryfy
dodają im eteryczności.
No i moja ulubienica. Nie wiem kto wpadł na ten pomysł, ale
jest geniuszem. To jedna z tych okładek, które zachęcają do przeczytania bez
zdradzania fabuły. Stylizacja tytułu jest bardzo „z epoki” w której dzieje się akcja. Poza tym bardzo lubię, kiedy nazwisko autora jest stylizowane na podpis.
Macie takie książki, których okładki podobają Wam się ze względu na napisy, a nie na grafikę?
0 komentarze:
Prześlij komentarz