Zacznijmy klasycznie, od piratów, zakopanych skarbów i prowadzących do nich map. To była jedna z pierwszych książek, jakie czytałam samodzielnie i od razu pokochała Długiego Johna. Mapa skarbów jest nie tylko ładnym dodatkiem, ale pełni ważną rolę w fabule. Nie jest może najbardziej czytelnym dokumentem, ale poszukiwania skarbów nie mogą być proste.
2. Mapa huncwotów z serii o Harrym Potterze.
Mapa jako artefakt magiczny to dla mnie jeden z najciekawszych i najbardziej praktycznych wynalazków w serii. Bardzo mi się podobała, mimo skłonności do szczeniackich dowcipów. Dodatkowo, bardzo ładnie oddana w filmach.
3. Mapa Śródziemia Tolkiena.
Jedyny chyba przypadek mapy, na której w czasie lektury śledziłam przygody bohaterów. Ale też tylko do pewnego momentu, później już mi się nie chciało odrywać od tekstu i zerkać na koniec książki. Poza tym, chyba każdy fan fantastyki kojarzy tę mapę, albo przynajmniej umieszczone na niej nazwy.
4. Mapa Ravki z trylogii Griszy.
Przyznaję, wrzucam ją tutaj ze względów estetycznych. Nie korzystałam z niej w trakcie lektury, zerknęłam tylko na początku by zrozumieć co i jak. Ale ta, znaleziona na stronie Autorki, jest tak ładna, że nie mogłam jej pominąć.
5. Mapa Eretz z trylogii o Córce dymu i kości.
Bo nie mogło zabraknąć mojej ukochanej serii. Podobnie jak wcześniej, nie śledziłam mapy prawie wcale w czasie lektury. Sam dokument, mimo że pokazuje świat fantastyczny jest dość dokładny, zapewne dlatego że w Eretzu istnieją latające istoty.
Czytając, skrupulatnie śledzicie podróż bohaterów na mapie, czy może nawet do nich nie zaglądacie? A może jakaś książka stała się kompletną opowieścią dopiero z nią?
0 komentarze:
Prześlij komentarz