Połowa roku za nami, czas na małe podsumowanie. Goodreads podpowiada,
że przeczytałam w tym roku już/tylko czterdzieści osiem książek. Tylko, bo
jeśli chcę przeczytać sto książek, powinnam wziąć się ostro za czytanie. Już,
bo zdaje się, wyrobiłam krajową normę trzyletnią. I, na szczęście, było wśród
lektur kilka perełek.
Zazwyczaj takie zestawienia operują dziesiątkami, ale przy
czterdziestu ośmiu książkach postanowiłam napisać o pięciu. Mają większe szanse
na stanie się ulubionymi książkami 2015 w ogóle. Kolejność przypadkowa (linki prowadzą do recenzji):
1.
SeananMcGuire seria o October Daye. Trochę oszukuję, wiem. Przeczytałam do tej
pory trzy tomy serii i mimo wad, uważam że to najlepsze urban fantasy jakie
czytałam w tym roku.
2.
Pavol Rankov Zdarzyło się pierwszego września. Jeśli
miałabym wybrać tylko jedną książkę do tego zestawienia, wybrałabym tę. To nie jest łatwa, typowo rozrywkowa pozycja, zmusza do myślenia.
3. Neil Gaiman Drażliwe tematy. Ta książka! Jak ona
była dobra! Antologie Gaimana często są nierówne, a w tej nawet wiersze mi się
podobały.
4.
V.E.Schwab Warm up. Znowu oszukuję, bo to
opowiadanie. Ale jeszcze nie skończyłam Darker shade of magic a Victoria Schwab
wyrasta na moją ulubioną autorkę. Warm up
to opowiadanie prequel do Vicious,
wciągające, klimatyczne i bardzo dobrze napisane.
5.
Scott Westerfeld Afterworlds. Powieść o młodych
pisarkach w Nowym Jorku a zarazem młodzieżowy romans paranormalny. Bardzo podobała
mi się konstrukcja, polubiłam główną bohaterkę. Zawsze fascynowało mnie, jak wygląda
świat pisarzy.
W sumie w tym roku rozczarowała mnie tylko jedna pozycja, Wszystko co lśni Eleanor Catton. I to nie dlatego, że była źle
napisana czy nieciekawa, ale brakowało w niej serca. Uznaję zatem, że 2015 póki
co, jest dobrym rokiem czytelniczym. A jak wygląda Wasz?
0 komentarze:
Prześlij komentarz