wtorek, 14 lipca 2015

Najlepsze książki 2015 (póki co)


Połowa roku za nami, czas na małe podsumowanie. Goodreads podpowiada, że przeczytałam w tym roku już/tylko czterdzieści osiem książek. Tylko, bo jeśli chcę przeczytać sto książek, powinnam wziąć się ostro za czytanie. Już, bo zdaje się, wyrobiłam krajową normę trzyletnią. I, na szczęście, było wśród lektur kilka perełek.
Dzisiejszy wpis ilustrują śpiące zwierzątka. Bo najchętniej zwinęłabym się w kulkę i poszła spać.
Zazwyczaj takie zestawienia operują dziesiątkami, ale przy czterdziestu ośmiu książkach postanowiłam napisać o pięciu. Mają większe szanse na stanie się ulubionymi książkami 2015 w ogóle. Kolejność przypadkowa (linki prowadzą do recenzji):
1.       SeananMcGuire seria o October Daye. Trochę oszukuję, wiem. Przeczytałam do tej pory trzy tomy serii i mimo wad, uważam że to najlepsze urban fantasy jakie czytałam w tym roku.
2.       Pavol Rankov Zdarzyło się pierwszego września. Jeśli miałabym wybrać tylko jedną książkę do tego zestawienia, wybrałabym tę.  To nie jest łatwa, typowo rozrywkowa pozycja, zmusza do myślenia.
3.       Neil Gaiman Drażliwe tematy. Ta książka! Jak ona była dobra! Antologie Gaimana często są nierówne, a w tej nawet wiersze mi się podobały.
4.       V.E.Schwab Warm up. Znowu oszukuję, bo to opowiadanie. Ale jeszcze nie skończyłam Darker shade of magic a Victoria Schwab wyrasta na moją ulubioną autorkę. Warm up to opowiadanie prequel do Vicious, wciągające, klimatyczne i bardzo dobrze napisane.
5.       Scott Westerfeld Afterworlds. Powieść o młodych pisarkach w Nowym Jorku a zarazem młodzieżowy romans paranormalny. Bardzo podobała mi się konstrukcja, polubiłam główną bohaterkę. Zawsze fascynowało mnie, jak wygląda świat pisarzy.

W sumie w tym roku rozczarowała mnie tylko jedna pozycja, Wszystko co lśni  Eleanor Catton. I to nie dlatego, że była źle napisana czy nieciekawa, ale brakowało w niej serca. Uznaję zatem, że 2015 póki co, jest dobrym rokiem czytelniczym. A jak wygląda Wasz?

0 komentarze: