Tytuł stąd, że
gdzieś w necie znalazłam wypowiedź, że nie można być zołzą i ostro oceniać
debiutów. No nie da rady, jestem zołzą, wszystkie książki oceniam według takich
samych kryteriów.
Śmierciowisko nie
jest książką postapokaliptyczną, więc jeśli macie zamiar sięgnąć po nią z tego
powodu, rozczarujecie się. Tak naprawdę akcja mogłaby się dziać po dowolnej
wojnie czy rewolucji i nic by to w opowieści nie zmieniło. A może nawet by
bardziej pasowało. Szczerze mówiąc, podejście wielu bohaterów do życia nie
bardzo pasowało mi do osób, które żyły we współczesnej Europie.
Historia była ciekawa, chociaż domyślenie się, kim jest tajemniczy Człowiek ze Skraju Lasu nie było zbyt trudne (dla mnie, ale to nic nie znaczy. Za dużo kryminałów i Pratchetta). Rozpada się jednak na dwie części, jakby Autorka w trakcie pisania zmieniła zamysł. Kiedy główna bohaterka odkryła kto i co stoi za zgonami w wiosce byłam zaledwie w połowie książki. Druga połowa powieści to baśniowa opowieść o ciężkim zadaniu, którego wykonanie ma uwolnić Dorotę od poczucia winy i naprawić jej błędy. Pszczelarz, Makary, Agnieszka- wszyscy znikają i już więcej o nich nie przeczytamy. Co ze społecznością Bukowska? Nie wiadomo. Nikt nie rozliczył się z przeszłością, nikt nie dostał szansy odkupienia win.
Z Dorotą, główną bohaterką, mam kłopot. Ciężko mi określić jej wiek, z jednej strony jest samodzielna, a jej koleżanki z tej samej grupy wiekowej mają już dzieci, z drugiej zachowuje się jak nastolatka. Jest takie angielskie określenie heroinę too stupid to live, główna bohaterka Śmierciowiska należy do tej właśnie kategorii. Samotna wyprawa by odnaleźć wilkołaka? Nie przekazanie nikomu ważnych informacji o potencjalnym niebezpieczeństwie? Zgubienie się w zimowym lesie, bo nie wpadła na to by wrócić po swoich śladach? Tak, tak i tak. Bohaterka trochę się zmienia, dojrzewa w trakcie powieści, ale nie dość by ją polubić. Ba, nawet zrozumieć motywy Dorotki ciężko. Ale kibicowałam jej, kiedy chciała naprawić swoje błędy.
I to kolejna bohaterka, która dużo czyta, ale ani razu
nie korzysta z nabytej w ten sposób wiedzy. Nie bardzo wierzę w jej przemianę
na końcu książki. To znaczy wierzę, że zrealizowanie celu zmieniło Dorotę, ale
nie w opisany sposób. Dorota walczy przez większość czasu z Ciemnością w sobie,
nie o zrozumienie swojej kobiecości czy pogodzenie ze światem. A nagle okazuje
się, że o to chodziło.
Powieść jest ciekawie napisana, dobrze się ją czyta, choć
czasami zdarzają się nieporadne zdania. Korekta powinna je wychwycić, ale chyba
piszę to w każdej recenzji ostatnio. Może jak Katon powinnam każdy wpis kończyć
zdaniem: „A poza wszystkim redakcja się nie popisała”? Podobał mi się nieco
oniryczny klimat powieści, nawiązania do literatury.
Czy uważam Śmierciowisko
za udaną książkę? Nie do końca. Ale za obiecujący debiut tak i na pewno
poszukam innych pozycji Anny Głomb.
0 komentarze:
Prześlij komentarz