poniedziałek, 3 marca 2014

Serialowa sobota- Castle


Dziś postanowiłam napisać o serialu, który lubię. (Tak naprawdę miało być o Arrow, który chciałam opisać i porzucić, ale pojawienie się John’a Barrowman’a mnie powstrzymało.) Nie oglądam go regularnie, ale czasem, kiedy sobotnia pogoda jest wyjątkowo ponura, z radością odkrywam, że mam pól sezonu Castle’a do obejrzenia.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z fanpop.com
Serial to z jednej strony procedural, z drugiej czerpie inspirację z takich serii jak „Napisała morderstwo”. Mamy twardą panią detektyw, mamy nieco lalusiowatego, ale uroczego pisarza, który szuka inspiracji. Jest zwariowana rodzinka i gapowaci podwładni. W pierwszych sezonach, pojawiała się też grupa pisarzy, omawiająca z Richardem Castle’em jak przełożyć śledztwo na powieść.

W sumie, byłby to dość standardowy serial, gdyby nie para głównych bohaterów. Rola Richarda Castle’a została chyba napisana specjalnie dla Nathana Fillona, tak dobrze do niego pasuje. Pisarz jest z jednej strony genialny, z drugiej nieco ciapowaty i kompletnie pod pantoflem córki, z trzeciej ma jednak masę uroku. Traktuje wszystko jak wspaniałą przygodę i ten nastrój udziela się widzowi. Co pozwala przełknąć nawet afery szpiegowskie w Paryżu (z rosyjską mafią, oczywiście).  


jedno z fajniejszych zdjęć cąłej ekipy
Podoba mi się, że rolę twardego detektywa powierzono kobiecie, a rola jest napisana w mało stereotypowy sposób (no, może poza obowiązkową traumą. Czy nikt już nie wstępuje do policji z pozytywną motywacją?). Beckett jest rzeczowa i nastawiona na karierę, ale nie pokazano tego, jako coś złego.
No i co najważniejsze, między parą bohaterów jest mnóstwo chemii, choć nie tej erotycznej. Widać, że mimo sporów, lubią się i cenią, a rozwiązywanie razem spraw, sprawia im przyjemność. No i fajne jest to, że Castle nie ma właściwie problemu, że jego ukochana kopie tyłki.

Za każdym wielkim mężczyzną....
Dodatkową zaletą, są odwołania do innych serii, w których aktor się pojawił. Każdy fan Serenity doceni fakt, że Richard przebrał się na Halowe’en za kapitana Mala. Jeden z odcinków dotyczył zbrodni wśród aktorów grających w kultowym, choć przedwcześnie zdjętym z anteny, serialu o załodze statku kosmicznego.
Dla mnie Castle to serialowy odpowiednik tabliczki czekolady, kiedy potrzeba pocieszenia. 

0 komentarze: