Cała ekipa. Zdjęcia via google.com |
Serial zajmuje się między innymi tymi nudnymi szczegółami, które dzieją się po napisach końcowych w kinie. Odparliśmy inwazję obcych? Hurra. Tylko, że teraz wszędzie wala się mnóstwo ich porzuconej broni i innych przedmiotów. Ktoś musi je pozbierać, pomóc ludziom, którzy przypadkiem trafili pod ich wpływ (świetny odcinek ze strażakami). Oprócz tego mamy dwa przeplatające się wątki- tajemnicę Skye, oraz cudowne zmartwychwstanie Coulson’a. W pewnym momencie oba łączą się w interesujący sposób.
Serial bardzo mocno pokazuje, że bohaterowie tylko jako drużyna są w stanie coś zdziałać. Każdy jest dobry w czym innym. Fitz&Simmons są geniuszami naukowymi, ale nie mają pojęcia o hakowaniu. Agent Ward jest w stanie zabić człowieka na pięćdziesiąt sposobów, ale nie radzi sobie w laboratorium. Ciekawy pomysł, zwłaszcza że w serialach mamy najczęściej doczynienia z jednym geniuszem od wszystkiego.
Lola czerwony kabriolet to bardzo ważna bohaterka. |
Serial jest nierówny. Naprawdę ciekawe odcinki są przeplatane nudnymi, przy czym te bezpośrednio nawiązujące do MCU wcale nie są najlepsze. Poziom aktorstwa niektórych też pozostawia nieco do życzenia, ale tylko w początkowych odcinkach. Efekty specjalne, raz zachwycają, kiedy indziej wyglądają dość tanio. Ale podoba mi się, że super technologia jest pokazana podobnie jak w brytyjskich serialach, więc widz nie jest narażony na komputerowe potwory.
Podoba mi się zróżnicowane relacje między bohaterami (poza głównym wątkiem romantycznym, dość nieporadnie poprowadzonym). Mamy kumpli po grobową deskę Fitz&Simmons, mamy sex buddies, mamy wreszcie niemal ojcowskie relacje. Miejmy nadzieję, że scenarzyści nie ulegną pokusie sparowania każdego członka ekipy. No i ten agent Coulson.
Łysiejący facet w średnim wieku, z wyglądu i zachowania typowy urzędas, którego śmierć umożliwiła zwycięstwo w bitwie o Nowy Jork. Rzadko krzyczy, często się uśmiecha, a jego relacje z większością załogi są bardzo ojcowskie. I kiedy chce jest jak pluszowy miś, albo jest najbardziej przerażającym z agentów. Co ciekawe, Coulson okazuje emocje, to nie jest typ twardego faceta, po którym wszystko spływa jak po kaczce. Polubiłam go od pierwszego pojawienia w Thorze, więc Agenci dają mi dużo radości.
Nie wiem, czy serial będzie miał więcej niż jeden sezon. Wszystko zależy zapewne od wyników finansowych i chęci aktorów. Ja mam nadzieję, że drugi sezon powstanie. Polubiłam większość postaci, fabuła ostatnio rozwija się w naprawdę ciekawym kierunku. No i łatwiej przetrwać przerwy między kolejnymi filmami.
Jeśli macie ochotę na odrobinę fanowskiej radości i lubicie filmy Marvela, spróbujcie. Tylko obejrzyjcie przynajmniej kilka odcinków, pierwsze trzy nie są najlepszymi.
0 komentarze:
Prześlij komentarz