Jeśli się rozejrzycie, to po prawej zobaczycie pasek z
obserwowanymi przeze mnie blogami. Wśród nich jest blog Magdaleny Kordel,
pisarki. Uznałam, że powinnam przeczytać chociaż jedną jej powieść, żeby
sprawdzić co to za zwierz. A że przy
okazji rodzicielka zażądała dostawy nowych książek…
opis i zdjęcie okładki pochodzą ze strony Autorki
Uroczysko należy go tzw. literatury kobiecej. Główna bohaterka zostaje porzucona przez męża, wyjeżdża na wieś i tam odnajduje radość i szczęście. Typowa fabuła tego typu powieści, ale byłaby wadą tylko gdyby reklamowano książkę jako powieść o robieniu miodu. Na szczęście zawiera kilka nietypowych elementów, jak młody Krawiec, które uprzyjemniają lekturę. I chociaż nadal nie rozumiem, jak weterynarz mógł nie zauważyć ciąży u krowy, to lekturę wspominam miło.
Całość jest napisana z wdziękiem i mimo słodyczy, nie mdli. Majka
jest sympatyczna i ma głowę na karku. Tak, czasem się gubi albo robi głupoty, ale biorąc pod uwagę sytuację,
można jej to wybaczyć. Pozostali bohaterowie też dają się lubić (poza Igorem,
ale to nie jest postać do lubienia), chociaż trochę brak im wyrazistości. Czasam zlewali mi się w bohatera zbiorowego "ludzie opiekujący się Majką".
Wątek romantyczny rozwija się przez całą książkę, co prawda jest dość oczywisty, ale wolne tempo pozwala nam poznać Czarka. Podobało mi się,że poznawali się dość długo zanim padły pierwsze deklaracje.
Czytało mi się przyjemnie, szybko i łatwo, przez większość czasu z uśmiechem na ustach. Kilka razy nawet się śmiałam, wzbudzając niepewność współpasażerów (swoją drogą, dlaczego ludzie tak dziwnie reagują na śmiejących się w tramwajach?).
Wątek romantyczny rozwija się przez całą książkę, co prawda jest dość oczywisty, ale wolne tempo pozwala nam poznać Czarka. Podobało mi się,że poznawali się dość długo zanim padły pierwsze deklaracje.
Czytało mi się przyjemnie, szybko i łatwo, przez większość czasu z uśmiechem na ustach. Kilka razy nawet się śmiałam, wzbudzając niepewność współpasażerów (swoją drogą, dlaczego ludzie tak dziwnie reagują na śmiejących się w tramwajach?).
Szkoda, że Autorka ominęła niektóre trudne sceny. Moim
zdaniem, nie zepsułyby powieści a dodały jej nieco realizmu i pozwoliły uniknąć
przegadania. A tak mamy lekturę w sam raz na poprawę humoru, która
jednak szybko wietrzeje czytelnikowi z głowy (chociaż sceny z panem Miodkiem i
szukaniem Bigosa nie zapomnę długo).
No i dlaczego wszystkie kot bohaterki nie ma imienia?
0 komentarze:
Prześlij komentarz