To taka sympatyczna, ciepła książka,
idealna na zimowe wieczory. Wiadomo, że wszystko będzie dobrze, a
bohaterki będą miały szczęśliwe zakończenie. Nie należy tu
szukać oryginalnych rozwiązań fabularnych, Autorka postawiła na
pewniaki. Zrobiła to jednak z wdziękiem, bez melodramatu, uniknęła
też nadmiernego moralizowania. Powieść ma w sobie dużo uroku,
jeśli lubi się angielskie miasteczka i herbatę. Tu cały czas ktoś
pije herbatę!
Według mnie, powieść jest za krótka,
a wydarzenia potraktowane zbyt skrótowo. Przez to nie byłam w
stanie wczuć się w sytuację żadnej z bohaterek. Za każdym razem,
kiedy już zaczynałam przejmować się kłopotami Maggie czy Alison,
kończył się rozdział i byłam wrzucana w kolejną historię.
Tempo także było nierówne, niektóre sceny trwały nieznośnie
długo, inne były ucinane.
Narracja to miks pierwszej i trzeciej
osoby. Przyznam, że irytowało mnie to, zwłaszcza, że historia
Jenny, wyróżniona narracją pierwszoosobową nie jest bardziej
rozbudowana, nie ma też fabularnego uzasadnienia przeskoków.
![]() |
Herbata jest dobra na wszystko! Obrazek STĄD |
Jeśli szukacie lektury, która pozwoli
Wam odpocząć, ta książka na pewno się sprawdzi. Mimo masy
kłopotów spadających na trzy bohaterki, jest pogodna i ciepła.
Niektóre warsztatowe decyzje Autorki nie przypadły mi do gustu,
jednak nie psuły przyjemności z czytania. Powieść w sam raz do
kubka herbaty, kiedy na dworze zimno i mokro. Albo, jak sugeruje wydawca, na leniwą niedzielę.