W czerwcu przeczytałam siedem książek. Biorąc pod uwagę, że
ostatni tydzień spędziłam na konferencji służbowej, gdzie nijak nie dało się czytać,
uważam to za niezły wynik. W dodatku w czerwcu czytałam tylko książki, które
już miałam w domu, nie kupiłam ani jednej, więc jestem z siebie strasznie
dumna.
I planuję dziś wypad do Empiku.
Nigdy nie wiem, jak liczyć ebooki, więc pominę ilość
przeczytanych stron. Zresztą po ostatnim tygodniu mam bardzo dość cyferek i
liczenia.
Najbardziej podobał mi się Cyrk Nocy, moim wrażeniom dałam
upust TU. Najdziwniejszą książką był Magnetyzer, którego niedługo zrecenzuję bardziej
szczegółowo. Antologia opowiadań Pratchetta była interesująca, pozwoliła mi
uzupełnić braki, ale wolę powieści. Lyonesse to w sumie podręcznik do RPG, więc
nie wiem czy powinnam go recenzować, natomiast jako przewodnik po mieście
kwalifikuje się do książek.
W lipcu mam zamiar nadal dzielnie przebijać się przez zapasy
lektur, nieco uszczuplone, ale pozwalam sobie na zakupy.
Lubicie takie podsumowania?
Ciekawi mnie bardzo, jaka książka najbardziej podobała się
Wam w tym miesiącu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz