czwartek, 25 kwietnia 2013

Jakub Ćwiek Chłopcy



Chłopcy są jak serial. Niektóre opowiadania są świetne fabularnie, inne są właściwie o niczym. Najbardziej rozczarowało mnie pierwsze- nie było ani zabawne, ani seksowne, ani ciekawe, a przeskoki w czasie i przestrzeni irytowały. Jednak zgodnie z zasadą, że serialowi należy dać szansę i obejrzeć trzy odcinki, postanowiłam przeczytać jeszcze dwa. I dobrze, bo trzecie opowiadanie jest świetne. Czwarte znowu o niczym, niestety.

Czyta się jednak miło i szybko, a ilustracje umilają lekturę. W ogóle książka jest bardzo ładnie wydana, chciałabym więcej takich. Chłopcy mają specyficzny humor i styl, osobom wrażliwym na wulgaryzmy albo szczeniackie zachowania stanowczo odradzam lekturę. Osobom wymagającym pod względem fabuły również, niestety, rozłazi się ona i znika. Niby jakaś większa historia czai się po kątach, ale jakoś nigdy nie trafia w centrum uwagi. W połowie książki Chłopcy dowiadują się, że ktoś chce przejąć ich lunapark i… tyle. Potem coś co powinno być osią fabuły zostaje tylko wspomniane w jednym zdaniu! W rezultacie mam wrażenie, że przeczytałam tylko pół książki, albo jakiś wstęp do właściwej historii.

Chłopcy wyszli całkiem sympatyczni, większość jest nieźle scharakteryzowana. Podoba mi się pomysł bandy już starszych (nie dorosłych) Chłopców o złotym sercu, którzy pomagają sierotkom. Najbardziej polubiłam Kruszynę (ale on ma kota, więc konkurencja była mocno nieuczciwa! Posiadanie kota daje +10 do fajności w moim mniemaniu), oraz Stalówkę.

No i Kubusia. Ale on nie zalicza się do Chłopców.

Better believe in me, bitch

Powieść cierpi również na brak postaci żeńskich. Ja rozumiem, że to zbiór o gangu motocyklowym Zagubionych Chłopców, że nawet w oryginale bohaterek było jak na lekarstwo, ale przydałaby się chociaż jedna. Taka, która coś robi, a nie tylko matkuje Chłopcom. Niby Dzwoneczek mogłaby się nadawać, ale została zredukowana do pyskatej mamuśki/ damy w opałach. Pozostałe to tylko materiał do dymania. Wielka szkoda, bo Ćwiek nie raz pokazał, że potrafi tworzyć ciekawe bohaterki.

Podobały mi się nawiązania do oryginału, Grzegorz Luby czy Szary Pan. Koszulka Dzwoneczka też jest bardzo pomysłowa, szkoda, że nosiła ją tylko w jednym opowiadaniu, tak samo jak wykorzystanie magicznego proszku. Życie Chłopców po znalezieniu się na Ziemi brzmiało bardzo prawdopodobnie (poza straszliwie sztampowym zatrudnieniem Dzwoneczka). Autor wziął znaną baśń i zrobił z niej swoją historię.
Czy obejrzę drugi sezon/ kupię drugi tom? Zapewne tak. Mimo wad, to niezła lektura. Wielka szkoda, że w niektórych wypadkach Autor poszedł na skróty i wpadł w sztampę.

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Do książki się przymierzam bo jestem wielbicielką twórczości pana Ćwieka:)

Annathea pisze...

Ja również, więc czytałam juz prawie wszystko :). Szkoda, że pisze dość nierówno, ale i tak poniżej pewnego poziomu nie schodzi.

Anonimowy pisze...

Ja nie czytałam tylko Dreszcza. A moją ulubioną książką jest Ciemność płonie. W ogóle bardzo sobie senię polskich fantastów.

Unknown pisze...

Dreszcz jest w porządku. Stary rockman, który nagle musi zmienić swój tryb życia i wpasować się w świat superbohatera.
Bardzo przyjemnie się czyta, bohaterowie też są różnorodni (szczególnie ten mówiący po śląsku), ale nadal to tylko gatunek do czytania w autobusie jadąc do pracy.

Anonimowy pisze...

I o to chodzi:) Ja stawiam na taką książkę do autobusu na nie na np książki Katarzyny Michalak.
Może nie gatunek jako taki, bo fantastyka jest bardzo różnorodna,ale sam rodzaj literatury, to owszem, łatwy i przyjemny.