Parę dni temu trafiłam na kolejny tekst pt. Jacy są blogerzy książkowi (KLIK). Abstrahując od dyskusji o poziomie blogów, profesjonaliźmie itp. bo na ich temat wypowiadałam się już parę razy, notka sprawiła, że przyjrzałam się obserwowanym przeze mnie blogom. I co zobaczyłam?
W mojej blogosferze dziewczyna w ramach letniego cyklu czyta starutką science fiction (KLIK). A ja czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy.
W mojej blogosferze inna dziewczyna pisze recenzje łacińskiego wydania Hobbita tak, że mucha nie siada (KLIK).
W mojej blogosferze poważny mężczyzna ocenia paranormal romance (KLIK). Ma brodę i okulary, musi być poważny, prawda?
W mojej blogosferze niektórzy piszą długie na czternaście stron wpisy. Które są czytane i komentowane chociaż według wszystkich poradników, powinny być ignorowane (KLIK).
W mojej blogosferze chłopak pisze o starych postaciach z filmów animowanych tak, jak niektórzy nie potrafią o powszechnie znanych bohaterach (KLIK).
W mojej blogosferze ludzie dyskutują o okładkach (KLIK). A czasami chwalą sie dokonaniami artystycznymi (KLIK).
I tak, pojawiają się recenzje modnych powieści (KLIK), stosiki czy współprace z wydawnictwami (KLIK). Dzięki temu wiem co w trawie piszczy, co warto przeczytać i która książka wreszcie będzie dostępna po polsku :).
Lubię mój kawałek blogosfery. I mam wrażenie, że opinia o książkowych blogerach bardzo zależy od tego, na jakie blogi się trafi i kogo obserwuje. Bo ja też trafiłam na nieciekawe, albo po prostu nie trafiające do mnie blogi (nie ten przedział wiekowy, nie ta tematyka). Tylko zamiast wzdychać cierpiętniczo, szukałam dalej.
Owszem, trochę oszukuję, bo część z polecanych tu blogów dotyczy popkultury, a nie tylko książek. Ale co tam, mój blog, moje zasady.
A Wy kogo czytacie?
niedziela, 9 sierpnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz