Bo to opowiadania. Można przeczytać jedno, odłożyć książkę, a potem wrócić i przeczytać kolejne bez strachu, że fragmenty misternej intrygi wypadły nam z głowy. Przy tym Autor ma lekki, niewymuszony styl i dobrze się go czyta.
Bo mamy barwnych bohaterów. Konsekwentnie poprowadzonych. Mistrz Haxerlin jest cwaniakiem i oportunistycznym tchórzem i nie zmieni tego nawet wrzucenie go do podziemi wra z drużyną bohaterów. Thuz to demon z piekła rodem i nie w głowie mu miłość, dobroć i braterstwo. Podobało mi się, że charakteryzacja bohaterów ani razu nie została poświęcona na rzecz łatwiejszej narracji.
Bo poprawia humor. Całość tryska humorem. Każdym rodzajem humoru. Na niektóre z nich jestem mocno odporna, ale mimo to zdarzyło mi się przy czytaniu kilka razy zaśmiać. A lekturą umilałam sobie przerwy od nauki w sesji, więc to nie byle co!
Bo wszystko jest ciekawie napisane. Akcja pędzi do przodu, ale widać że Autor nad nią panuje, nie rozłazi się w szwach. Każde opowiadanie jest trochę inne, więc nie grozi zmęczenie czytelnika, ale razem tworzą spójną historię.
Bo Jacek Wróbel powinien zachwycić miłośników Pilipiuka. Autor często opiera opowiadanie na jednym pomyśle i dość otwarcie kpi z naszej rzeczywistości. Jednak jego puenty zazwyczaj mają jeśli nie głowę, to chociaż ręce i nogi, a tematy żartów są bardziej uniwersalne, pratchettowskie.
A teraz pomarudzę. Oto kolejny świat, w którym panuje zaciekły patriarchat. Tak, Autor otwarcie piętnuje ten stan rzeczy, chwała mu za to, ale czy nie możnaby, ja wiem, bez tego? Fakt, jedno opowiadanie trzebaby przerobić. W dodatku, nie ma tu ani jednej bohaterki, co najwyżej statystki. A ja bym chciała pokibicować kobiecie.
Niektórym opowiadaniom przydałoby się rozwinięcie (jaka jest puenta Śpiewu przez łzy?), albo bardziej dopracowane zakończenie. W najlepszych opowiadaniach widać, że Autor poza pomysłami ma oko do opisywania postaci i coś do powiedzenia (świetny jest wątek Aleksandra Wernera). Z drugiej strony, najsłabsze jest pierwsze, zdaje się chronologicznie najstarsze opowiadanie, co pokazuje, że Jacek Wróbel się rozwija.
A czy ja już wspominałam jak dobrze czytać książki z porządną redakcją? No to wspominam po raz kolejny. Żadnych literówek, żadnych problemów z formatowaniem ebooka, nie mam się do czego przyczepić.
Jeśli szukacie książki na letni wyjazd Cuda i dziwy mistrza Haxelina nadają się idealnie. Także jeśli szukacie czegoś lekkiego i zabawnego, ale niegłupiego, przy czym można odpocząć. Zbiór może nie powala na kolana, ale czyta się bardzo dobrze i sympatycznie. Mam nadzieję, że Autor dopisze kolejne przygody Mistrza i Thuza.
Książkę otrzymała od wydawnictwa Genius Creations |
0 komentarze:
Prześlij komentarz