wtorek, 2 grudnia 2014

Miesiąc, w którym mnie nie było

Przez cały listopad nie opublikowałam na blogu ani słowa. Powodów, jak zawsze w takich przypadkach, jest kilka. Więc co robiłam, jak mnie tu nie było?


grafika STĄD
Pisałam. Brałam udział w National Novel Writing Month. Co więcej, mimo falstartu, rozlicznych problemów, braku weny i ataku rzeczywistości (czas nie jest z gumy, who knew?) udało mi się napisać 50000 słów i wygrać.
Czytałam. I było to traumatyczne przeżycie, po którym przez jakiś czas nie mogłam patrzeć na książki. Recenzja się pisze cały czas, ale powinna się ukazać w najbliższych dniach. Powoli wychodzę z dołka, więc niedługo czeka Was zalew wpisów.
Trochę z boku śledziłam dramaty i dramaciki naszego świata, w tym słynną aferę z KTL. Nie będę się na jej temat wypowiadać, bo chyba wszystko zostało już powiedziane. Z czytania i oceniania polskich autorów nie zamierzam rezygnować.

Na szczęście w tym czasie pojawiło się w Sieci mnóstwo ciekawych tekstów, więc ta notka będzie nieco dłuższa. Oto kilka z nich:
Wszystkie notki Serialkonowe. To zdaje się bardzo ciekawy konwent był, wnioskuję po ilości ciekawych tekstów, jakie powstały. Zwierz, Rusty, Pulpozaur
A na Legendum Est świetny tekst o fanfikach (inspiracyjny wpis o poezji też warto przeczytać. Nawet jeśli boicie się poezji).Warto, zwłaszcza jeśli sami czytacie/piszecie fanfiki.
Oprócz tego zaczęłam regularnie czytać blog, hm, parentingowy. Autorka pisze nie tylko o dzieciach, ale i o książkach.
I zupełnie na koniec tekst o blogerkach książkowych, który mnie ujął. Warto chyba go sobie gdzieś zapisać i wracać, kiedy znowu ktoś uzna nas za bandę frajerów.

A jak Wam minął listopad?

0 komentarze: