W oczekiwaniu na wieczór, kiedy wreszcie obejrzę nowy Star Trek(w 2D proszę państwa!!), przedstawiam listę pięciu filmów z roku mojego urodzenia. Zabawę wymyśliła Roztargniona Sowa.
1983 to był wielki rok. Czułe
słówka dostały Oskara, urodziła się Alicja Bachleda-Curuś oraz Kate
Bosworth. W Cannes nagrodzono Balladę o
Narayamie. W Polsce premierę miały Austeria, Wielki Szu oraz Danton. Zmarli Louis de Funes oraz
Tennessee Williams. Powstało też pięć filmów, o których za chwilę opowiem.
Oraz urodziłam się ja.
Ośmiorniczka - wiedziałam wszystkie filmy z Jamesem Bondem. Ten nie należy do moich ulubionych, ale Roger Moore w roli agenta 007 ma w sobie mnóstwo uroku.
Powrót Jedi - bardzo mnie cieszy, że przynajmniej jedna część kultowej trylogii pojawiła się na świecie w tym samym roku co ja. Wolałabym Imperium Kontratakuje, szczerze mówiąc, ale darowanemu filmowi kultowemu nie zagląda się w zęby.
Człowiek z blizną - ciężki i brutalny film, który ma jednak specyficzny urok. Wolę inne filmy de Palmy jednakowoż.
Gry wojenne - lubię filmy o komputerach i komputerowcach. A Gry Wojenne zawierają w sobie jeden z moich ulubionych cytatów: "Shall we play a game?" (bardziej lubię tylko kultowy "I'm sorry, Dave. I'm afraid I can't do that.")
1 komentarze:
Widziałam w sumie tylko "Powrót Jedi", ale to było bardzo, bardzo dawno temu, kiedy Starą Trylogię Gwiezdnych Wojen mogłam oglądać dzień w dzień i się nią nie znudzić.
Lepiej już pamiętam "Człowieka z blizną", Al Pacino to jeden z moich ulubionych aktorów :)
Prześlij komentarz