Szamanka od umarlaków nawet mi się podobała. Bardzo mocno
kojarzyła mi się z Załatwiaczką Mileny Wójtowicz, więc jeśli podobała Wam się
ta powieść, to jest duża szansa, że Szamankę też polubicie. Przyjemna,
nieskomplikowana lektura, z niezłą fabułą, charakterystycznymi bohaterami i humorem. Książka o zjawiskach paranormalnych, ale mniej wyeskploatowanych, Ida bowiem jest medium.
Wątpię czy za rok będę pamiętała o
czym to było, ale na leniwe popołudnie jak znalazł. Zwraca uwagę brak wątku
romantycznego. Dopiero pod koniec zaczyna się coś dziać, ale ledwo zarysowane.
Powieść Aleksandry Rudej na początku była zabawna i lekka,
ale potem mnie zmęczyła. Chyba jest za długa, ile w końcu można się śmiać z
tego samego? Nie polubiłam głównej bohaterki, irytował mnie jej egocentryzm
oraz głupota. Olgierda rzadko zachowuje się jak osoba pełnoletnia, bardziej jak
nastolatka której hormony szaleją. Jakim cudem Irga z nią nie zwariował, nie
wiem. Fabuła kręci się wokół studiów, kiełbasek z piwem, niszczonych spódnic bohaterki i tego, jaki Irga jest okropny. Za to polubiłam półkrasnoluda i za niego Autorka ma u mnie dużego plusa. Prawdopodobnie przeczytam drugi tom, muszę się dowiedzieć, co dalej z Ottem.
1 komentarze:
Mnie najbardziej podobała się historia znajomości rodziców Otta:)
Druga część jest ciekawsza, więcej się w niej dzieje.
Szamanka, jak dla mnie, miała potencjał, ale został przegadany.
Prześlij komentarz