Czytając, powinniśmy kibicować bohaterowi, prawda? Czytelnik
z założenia powinien identyfikować się, albo chociaż czuć sympatię do
protagonisty i żywić nadzieję, że uda mu się zrealizować swój cel. Otóż ja
zazwyczaj lubię tych złych. Czarne charaktery, które przeszkadzają bohaterowi,
albo wręcz chcą go zabić. I mam tak od kiedy pamiętam, więc nie jest to
związane z następującym w ostatnich latach wysypem antagonistów, którzy co
prawda walczą o inne cele niż bohater, ale nie mają wobec niego złych zamiarów.
Uwaga techniczna: Część pierwsza wpisu, omawiająca moich ulubionych
antagonistów w książkach. Druga część będzie poświęcona filmom, grom itp. Może zawierać spoilery. Ograniczyłam się do
jednej osoby z powieści/serii.
Zacznijmy od klasyki, czyli kardynała Richelieu. Mojego pierwszego literackiego zauroczenia. Drugim był kapitan Nemo, tak w ogóle. Kardynał w Trzech Muszkieterach przejawia dość powszechną cechę u antagonistów- myśli. Kombinuje. Planuje. Bohaterom, zwłaszcza w powieściach przygodowych, zdarza się nie myśleć, ale źli muszą się namęczyć. I nikt nie robił tego jak kardynał (no może poza Milady. Ale Milady nie do końca uznaję za czarny charakter).
Drugim moim ulubionym klasycznym antagonistą jest Czarownica z Kronik Narnii. Przyznajcie, bez niej książka nie byłaby taka
ciekawa. Teraz wiem, że jest uosobieniem Szatana, ale w dzieciństwie uważałam
ją po prostu za ciekawą postać (Aslana też lubiłam, jak można nie lubić
wielkiego kota?), sprawnie manipulującą innymi i mającą władzę. Kolejne tomy
Narnii czytałam, szukając informacji o Czarownicy właśnie.
Dżentelmen Johnny Marcone z Kronik Dresdena. Seria o Harrym Dresdenie w obfituje w świetnych antagonistów (Maab, Lash, Nikodem), ale wybrałam chyba najstarszego i najbardziej ludzkiego. Marcone jest mafiosem z zasadami, jedynym śmiertelnikiem będącym stroną w Unseelie Accords, i nemezis głównego bohatera (tylko panowie nie mają czasu na pozabijanie się, bo Harry cały czas musi ratować świat). A do tego wszystkiego potrafi zachowywać się jak bohater, mimo że jest zwykłym człowiekiem w świecie pełnym nadnaturali (w którymś tomie ciężko ranny Marcone odmawia ewakuacji przed ranną dziewczynką).
Z reklamy Jaguara "it's good to be bad", ale nie zapisałam linku źródła |
Zacznijmy od klasyki, czyli kardynała Richelieu. Mojego pierwszego literackiego zauroczenia. Drugim był kapitan Nemo, tak w ogóle. Kardynał w Trzech Muszkieterach przejawia dość powszechną cechę u antagonistów- myśli. Kombinuje. Planuje. Bohaterom, zwłaszcza w powieściach przygodowych, zdarza się nie myśleć, ale źli muszą się namęczyć. I nikt nie robił tego jak kardynał (no może poza Milady. Ale Milady nie do końca uznaję za czarny charakter).
Nie jest to moja ulubiona inkarnacja kardynała, ale ten płaszcz |
Dżentelmen Johnny Marcone z Kronik Dresdena. Seria o Harrym Dresdenie w obfituje w świetnych antagonistów (Maab, Lash, Nikodem), ale wybrałam chyba najstarszego i najbardziej ludzkiego. Marcone jest mafiosem z zasadami, jedynym śmiertelnikiem będącym stroną w Unseelie Accords, i nemezis głównego bohatera (tylko panowie nie mają czasu na pozabijanie się, bo Harry cały czas musi ratować świat). A do tego wszystkiego potrafi zachowywać się jak bohater, mimo że jest zwykłym człowiekiem w świecie pełnym nadnaturali (w którymś tomie ciężko ranny Marcone odmawia ewakuacji przed ranną dziewczynką).
Darkling jest niezwykle popularny, tylko powszechnie ignoruje się koniec trzeciego tomu trylogii. Niesłusznie. |
Pierwszą piątkę zamyka Victor Vale z powieści Vicious. Victor to taki typ antagonisty, który doskonale czułby się w dowolnym komiksie, jest jednak bohaterem książki. Właściwie ociera się już o granicę bycia antybohaterem, ale jednak za łatwo pozbawia innych życia. Od początku wiemy, że Vale ma pewne problemy psychiczne, a zdobycie supermocy nie pomaga w zachowaniu zdrowia. Victor to też przykład czarnego charakteru, który ma więcej uczuć i wątpliwości moralnych niż ten dobry z opowieści.
A w następnym odcinku będzie Loki, Imperator i Alec Trevelyan. Między innymi.
Macie swoich ulubionych antagonistów?
0 komentarze:
Prześlij komentarz