To
mogła być książka o młodym biznesmenie, któremu do tej pory
wystarczały niezobowiązujące przygody, a który nagle zakochuje
się w dziewczynie. Chorej na białaczkąę. O tym, czy da szansę
uczuciu czy się wycofa.
To
mogła być książka o młodej kobiecie, która do tej pory
dryfowała przez życie, ale po paskudnym rozwodzie postanawia wziąć
sprawy w swoje ręce i spełnić największe marzenie. O tym, ile
kosztuje realizacja marzeń.
To
mogła być książka o dwójce ludzi, którzy lata temu stracili się
z oczu, a gdy się odnaleźli, postanowili dać sobie drugą szansę.
O tym, że nawet mając dorosłe dzieci, można znaleźć pierwszą
miłość.
Wreszcie,
to mogła być książka o tym, jak w Polsce wydaje się książki.
Jak młode wydawnictwo walczy o wypromowanie swojej pierwszej
książki.
Niestety,
Rok
w Poziomce
nie
jest żadną z tych książek.
![]() |
Książka na LC http://lubimyczytac.pl/ksiazka/71620/rok-w-poziomce |
Główna
bohaterka jest idiotką. Po prostu. Taką, która nie sprawdza ilości
paliwa w baku ani stanu korków przy braku prądu. Taką, która
będąc w nieplanowanej ciąży, uznaje, że jej obowiązkiem jest
zapewnienie dziecku ojca i zaczyna szukać jelenia do wrobienia w
dziecko. Taką, która w środku zimy montuje sobie w domu kominek, a
dopiero potem szuka opału. Poza tym jest egzaltowana tak, że Ania
Shirley to wzór stoicyzmu.
Warto
wspomnieć o sytuacji rodzinnej Ewy. Otóż Ewa ma matkę, ojczyma,
przyrodnie rodzeństwo, babkę, odnalezionego po latach ojca,
nieżyjącą przyrodnią siostrę, której książkę wydaje. Uff.
Oczywiście, mimo strasznie zapętlonych relacji, wszyscy będą żyli
długo i szczęśliwie.
Rok
w Poziomce to po prostu zła książka. Niechlujna. Napisana w
pospiechu. Właściwie przypomina szkic powieści. Sama historia
mogłaby być ciekawa, mówić o ważnych i trudnych sprawach,
niestety ten potencjał zmarnowano.
To
nie jest książka o ważnych sprawach. To książka, gdzie poważne
sprawy- choroba, rozwód, ciąża- zostały wrzucone, ale nie
omówione. Karolina ma białaczkę, chyba tylko po to, żeby główna
bohaterka nie mogła walczyć z nią o uczucia Andrzeja(no bo jak? Z
chorą?).
Ewa
zachodzi w ciążę, po to by inni mogli okazać swą szlachetność.
Bo poza tym, ta ciąża nie przeszkadza jej w niczym. Wielogodzinne
loty samolotem, sadzenie drzew, oddawanie szpiku, znajdowanie
zaginionych rodziców… Co prawda, ma zachcianki i żyje gdzieś w
chmurach, ale wszyscy jej wybaczają. Kobiety w ciąży są bowiem
urocze i otoczenie nieba by im przychyliło.
Autorka
najczęściej mówi, nie pokazuje. Priorytety postaci zmieniają się
w trakcie trwania powieści bez żadnych przyczyn. Prawdopodobieństwo
leży i kwiczy- nie wiem do tej pory jak Witold i Andrzej ze
znajomych, którzy kiedyś chodzili razem do szkoły, stali się
serdecznymi przyjaciółmi. Nie wiem, zresztą wielu rzeczy, ale nie
będę się nad nimi zastanawiać. Zmęczyły mnie wielkie emocje,
takie z wysokiego C, bohaterowie albo krzyczą albo płaczą albo się
śmieją i znowu płaczą.
Ja
chyba nie lubię szczęśliwych zakończeń na siłę, papierowych
bohaterów i fabuły bez ładu i składu. Wolę prawdziwe emocje,
pokręcone życiorysy i ludzi, którzy walczą o swoje. Tym razem
powieści nie ratowały nawet zwierzaki, było ich zdecydowanie za
mało.
Wiem,
że wiele osób lubi powieści Katarzyny Michalak, ale ja się do
nich nie zaliczam. Poszukiwania dobrej polskiej kobiecej prozy
trwają.
Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka E-Pik:
- powieść obyczajowa z wątkiem zagmatwanych relacji rodzinnych
![]() |
http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/p/trojka-e-pik.html |