poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Terry Pratchett Długa Ziemia


Miałam straszny problem z napisaniem recenzji. Najchętniej zamknęłabym ją w trzech zdaniach:
Nowy Pratchett! Jest super!! Przeczytajcie!!!
No, ale tak się nie robi, nawet jeśli książka jest ciężka do opisania ze względu  na ilość zawartych w niej pomysłów, szczegółów i pratchettowego ducha.
 
 Rok 1916, front zachodni. Szeregowy Percy Blakeney budzi się, leżąc w świeżej, bujnej trawie. Słyszy głosy ptaków i szum wiatru wśród drzew. Co się stało z błotem, krwią i pooranym pociskami krajobrazem ziemi niczyjej? A skoro już o tym mowa, co się stało z Percym?

Rok 2015, Madison, stan Wisconsin, USA. Policjantka Jessica Jansson bada spalony dom unikającego ludzi naukowca, który zniknął bez śladu. Przeszukując pogorzelisko, znajduje niezwykły przedmiot: pudełko mieszczące w sobie kilka prostych obwodów, trójpozycyjny przełącznik oraz... ziemniak. To prototyp wynalazku, który na zawsze zmieni sposób, w jaki ludzkość widzi świat.

„Długa Ziemia” to pierwsza powieść powstała w wyniku współpracy twórcy Świata Dysku Terry'ego Pratchetta ze znanym autorem science fiction Stephenem Baxterem. Opowieść przenosi czytelników na krańce Ziemi i o wiele dalej. Wystarczy jeden krok...
opis ze strony wydawcy

Odwiedzi łem starą dobrą 100K

Czym jest Długa Ziemia? To nieskończona ilość Ziemi możliwych. Te najbliższe różnią się od naszej, zwanej Ziemią Podstawową, szczegółami, ale im dalej, tym różnice są większe- inaczej przebiegła ewolucja, inaczej wygląda krajobraz. Każde ważne wydarzenie w historii naszej planety (meteoryt, który wybił dinozaury, przechwycenie Księżyca) tworzy alternatywną Ziemię, gdzie do tego wydarzenia nie doszło.

Powieść zaczyna się w Dniu Przekroczenia, kiedy dzieciaki na całym świecie zbudowały pierwsze krokery (schemat znalazły w Internecie, oczywiście)i za ich pomocą przekroczyły do innego świata. Obserwujemy jak rządy i zwykli ludzie radzą sobie ze zmianą zasad rządzących ludzkim społeczeństwem. Nagle powracają do sytuacji z XIX wieku, kiedy niezadowoleni zawsze mogli wyruszyć do Ameryki i tam budować nowe życie. 

Moim faworytami zostali Lobsang i blogerka Molly, z którymi podróżujemy przez Długą Ziemię. Molly Green wyrusza wraz z rodziną by założyć nową kolonię na Długiej Ziemi, a potem bloguje o swoim codziennym życiu w miejscowym radiu. Lobsang wyprawia się wraz z Joshuą  „gdzie żaden człowiek przedtem nie dotarł” by badać tajemnice nowego świata. I odkryć co czai się na krańcach Ziemi możliwych. 

Według mnie, autorzy przesadzili z ilością bohaterów. Rozumiem, że chcieli pokazać wszystkie możliwe aspekty, ale w rezultacie przez pierwsza połowę miotamy się od jednej postaci do drugiej, co nie sprzyja tworzeniu z nimi więzi.W drugiej jest już lepiej, rzadziej tracimy z oczu Lobsanga z Joshuą, ale dystans pozostaje.

Ludzkie zaczynają od tego jaki świat jest i starają się go zmienić. To sprawia, że są tacy interesujący.

To niby powieść sf, ale bliżej jej do Verne’a niż Lema. Dużo w niej entuzjazmu, widać że autorzy świetnie się bawili wymyślając fabułę, i wiary w człowieka. Pratchett wychodzi z tej powieści na każdej stronie. Jak zawsze u niego, największym zagrożeniem nie jest wielki potwór czający się gdzieś w światach możliwych, ale ludzie. Ludzie, którzy się boją, albo nie mogą skorzystać z cudu światów możliwych, których cały świat legł w gruzach. 

Paradoksalnie, a może wcale nie, ludzie są wyjątkowym gatunkiem nawet w skali wszystkich Ziemi. Spotkane przez Lobsanga i Joshuę gatunki są dużo mniej zaawansowane. Zdolność przekraczania między światami sprawiła, że nie starając się one zmienić świata, tylko w wypadku zagrożenia zmieniają świat. Uwięzieni na Ziemi Podstawowej ludzie musieli kształtować świat tak, by im odpowiadał.

Przekrocz i pomóż

Przyznaję, że finał powieści mnie wzruszył. I był optymistyczny, co lubię. Kiedy pojawia się wielkie zagrożenie, ludzie potrafią współpracować. Nie tylko osadnicy, których przetrwanie zależy od współpracy, ale również ci, którzy zostali na Ziemi Podstawowej. Bo w większości, ludzie to porządne istoty. A technologia oparta na napędzie ziemniaczanym pozwala zwykłym ludziom ratować całe miasta. 

Nie jest to najlepsza powieść Pratchetta jako czytałam, sądzę też że Dobry Omen jest lepszy jeśli chodzi o duety, co nie zmienia faktu, że Długa Ziemia bardzo mi się podobała. Rozmach świata, lekko absurdalny humor, niezła fabuła, dobre dialogi- to wszystko składa się na satysfakcjonującą lekturę.

0 komentarze: