wtorek, 3 lutego 2015

Miesiąc, w którym czytałam Urban Fantasy

W styczniu przeczytałam dziesięć książek, osiem powieści i dwa opowiadania, oraz całą masę ciekawych rzeczy w Internecie. Udało mi się też napisać aż cztery notki, za to wszystkie mówiły o książkach (z czego jestem dumna, bo to w sumie blog czytelniczy). No dobrze, jedna mówiła o braku książki, ale nadal się liczy. W ramach wyzwania Przeczytam tyle ile mam wzrostu przeczytałam 21,5cm książek. 
grafika STĄD
Z przeczytanych przeze mnie książek, najbardziej podobała mi się seria o October Daye. Bardzo żałuję, że nikt jej w Polsce nie wydaje, chociaż znając rzeczywistość, skończyłoby się na wydawaniu jednego tomu co trzy lata.
Zmierzyłam się z nagrodzoną Bookerem cegłą Wszystko co lśni, która nie do końca przypadła mi do gustu. Doceniam wysiłek włożony w jej napisanie, ale „nie zachwyca”. Mimo to, uważam że należy przeczytać i ocenić samemu. O wiele bardziej podobała mi się druga przeczytana w styczniu powieść historyczna Czarne skrzydła Sue Mon Kidd (o której jeszcze napiszę).
Udało mi się wreszcie! napisać recenzję ostatniego tomu serii o DorzeWilk, którą przeczytałam w listopadzie, a potem przez kilka tygodni nie wiedziałam jak o niej napisać. Kamień z serca.

Przeczytałam też dwie bardzo klasyczne powieści uf dostępne za darmo na Amazonie. 
Witch Hunt SM Reine czytało się całkiem szybko i przyjemnie, ale główny bohater często zachowywał się jak dziecko, nie wyszkolony agent rządowy. Do tego Autorce parę razy przydarzyło się lazy writing- "A potem uciekliśmy, ale nie pytajcie mnie jak, bo za cholerę nie wiem". Chyba wolę omdlewające heroiny, one przynajmniej mają wytłumaczenie, czemu nie wiedzą. Nie przekonują mnie też erotyczne wstawki, wydawały mi się wymuszone i jeszcze bardziej podkreślały infantylność bohatera.  

O wiele bardziej podobała mi się Desired Alisy Woods, co mnie bardzo zdziwiło. Lekkie, łatwe, zawierające w sobie wszystkie stereotypy gatunku. Bogaty dominujący mężczyzna, który stara się urządzić dziewczynie życie, bez pytania jej o zdanie. Oczywiście, przeżył w przeszłości traumę. Bohaterka oczywiście jest śliczna, inteligentna i zafascynowana nim. Tak bardzo, że właściwie nie przejęła się atakiem wilkołaków, od którego zaczyna się powieść. Kolejnej części nie przeczytam, jednak wilkołacze romanse mnie nie bawią, ale czytałam bez przykrości. 

Z wydarzeń poza tym blogiem mamy:
Cudowną notkę u Ninedin o Romansie o Aleksandrze
Ciekawe odpowiedzi u Misiaela i Moreni na pewien rant o blogerkach
Oraz recenzję Uwikłania, która pokazuje podobieństwo między Teodorem a Geraltem 

A w lutym mam ambitny plan czytać tylko to, co mam na półkach w domu, ewentualnie co czeka na mnie w bibliotece. Żadnych nowych książek.
A Wam jak minął styczeń?


0 komentarze: