środa, 19 sierpnia 2015

O czym nienawidzę czytać

Kolejny odcinek zabawy Top 5 Wednesday, tym raze o tropach literackich, których nie cierpię. Jako że o kilku już pisałam na blogu, będzie krótko węzłowato. Każdy z nich powoduje zgrzytanie zębami, rzucanie książką o ściany albo zjadliwą opinię o dziele.

Temat emocjonujący, więc zdjęcia uspokajającego kwiatka. 
1. Nie podanie ważnych informacji bo powody (głupie, bezsensowne, kretyńskie i nietrzymające się kupy powody). Zazwyczaj taki milczek ginie w ciągu kolejnego rozdziału. A gdyby bohaterowie porozmawiali to nie dość, że wszyscy by przeżyli, to jeszcze intryga zostałaby rozwiązana w ciągu pięciu minut. Trop, którego nienawidzę, psuje mi przyjemność z lektury, a przy okazji pokazuje, że autor/autorka nie bardzo mieli pomysł. Chyba, że ten autor to Szekspir. U niego łyknę wszystko, nawet seksistowskie żarty.
2. Nagłe zidiocenie postaci. Kiedy wydawałoby się inteligentni bohaterowie nie rozumieją prostej rzeczy, tylko dlatego, że to pchnie fabułę naprzód. Nie zauważą oczywistego niebezpieczeństwa, informacji albo tego, że jeden z bohaterów zachowuje się dziwnie. Rozsądna bohaterka idzie sama badać piwnice w nawiedzonym domu, bo jak tego nie zrobi, akcja nie ruszy. Często łączy się z punktem pierwszym (kiedy heroina nie powiedziała nikomu gdzie idzie).
3. Kiedy sympatyczny bohater albo normalny antybohater okazuje się pod koniec plującym szaleńcem, chcącym zdobyć władzę nad światem/zemstę. Myślę, że czytam o drugim lordzie Vetinari, postaci niezbyt sympatycznej ale racjonalnej, a tu nagle postać zakłada płaszcz kultysty i zaczyna mamrotać o władzy nad światem. Zmiana charakteru postaci ni z gruszki ni z pietruszki wkurza mnie strasznie.
Jestem oazą spokoj, nenufarem na tafli jeziora
4. Stalking is love (Google translator zrobił z tego myślistwo to miłość). Uch. Nie podobało mi się w Zmierzchu, nie podobało mi się w Upiorze w operze… podobało mi się w Wichrowych Wzgórzach, ale Cathy była duchem, więc chyba się nie liczy? Przez jakiś czas obowiązkowy składnik paranormalnych romansów, na szczęście, chyba odchodzi do lamusa.
5. Seks z IKEI. Albo raczej scena erotyczna przypominająca opis montażu mebli. Ja wiem, że napisać dobrą scenę erotyczną jest trudno. Bardzo trudno. Ale chyba wolę kiedy autor/autorka opuszczają ten fragment niż opisują boleśnie nudno. Z tego powodu przestałam czytać serię o Anicie Blake. 
Bonusowo:
6. Nie jestem taka jak wszystkie. Cierpią na to głównie bohaterki, ale podejrzewam, że bohaterowie też, tylko ja żadnego nie spotkałam. Bardzo bardzo nie lubię, kiedy bohaterka pokazuje swoją wartość poprzez ustawianie się w opozycji do innych kobiet w książce. Bo ona nie jest głupią blacharą, tylko subtelną intelektualistką i dlatego świetnie pasuje do bohatera. Albo nie jest mimozą, tylko twardą panią policjant. 

Też tak macie? O czym nienawidzicie czytać?

0 komentarze: