Zrobiłam ostatnio rachunek sumienia, w październiku przeczytałam jedną
książkę po polsku. Po angielsku zaś... cztery, piąta właśnie się doczytuje,
kolejne już się tłoczą na kundelku. Postanowiłam coś z tym zrobić, zanim
całkiem zapomnę jak się w ojczystym języku czyta :P.
A zatem ogłaszam listopad miesiącem polskiej literatury.
Macie dla mnie jakieś propozycje? Poszukuję ciekawych współczesnych
powieści., najchętniej spoza listy bestsellerów. Nie mam nic przeciwko, ale
wolałabym coś mniej oklepanego niż "Kochanie, zabiłam nasze koty". I
nie przepadam za poezją.
A co Wy czytacie w tym miesiącu?